Witam serdecznie i pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych Ponieważ mam spore i wieloletnie doświadczenie w elaboracji amunicji śrutowej, to będę tu pisał o najróżniejszych i czasem najdziwniejszych patentach. Wielkie ukłony dla Krakusa, Łukasza, Piotra i tych, których mam nadzieję jeszcze kiedyś poznać
Jose
Coś o śrucie
- wódz_śpiewająca_stopa
- Posty: 76
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 22:13
- Lokalizacja: Dolnośląskie/Wrocław
Re: Coś o śrucie
Witaj Kolego.Jose pisze:Witam serdecznie i pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych Ponieważ mam spore i wieloletnie doświadczenie w elaboracji amunicji śrutowej, to będę tu pisał o najróżniejszych i czasem najdziwniejszych patentach. Wielkie ukłony dla Krakusa, Łukasza, Piotra i tych, których mam nadzieję jeszcze kiedyś poznać
Jose
Bardzo sympatyczna deklaracja Mam nadzieje ze kiedys wreszcie skorzystam z Twojego zaproszenia na to Twoje rancho, gdzie byc moze nie tylko naucze sie czegos o rozmowach ze zwierzetami, ale rowniez zobacze jak sie kreci amunicje srutowa ?:) Jak wyglada sprawa oplacalnosci takiego przedsiewziecia, i jak z dostepnoscia komponentow ? Na co potencjalny elaborant moze liczyc - poza swietna zabawa oczywiscie ?:)
Jesli interesuje Cie elaboracja amunicji kulowej serdecznie zapraszam - moj zestaw nadciaga zza oceanu, i jesli tylko mialbys ochote, zachecam do "podlaczenia" ( niestety jak na razie dysponuje jedynie ograniczona wiedza teoretyczna, wiec do zaoferowania mam tak naprawde jedynie sprzet ( )
Darz Bor
Wodz
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Re: Coś o śrucie
Śrut kręcę "od zawsze, ale na żadne dziwne pomysły dotąd nie wpadłem. Napisz coś więcej bo płonę z ciekawości.Jose pisze:... będę tu pisał o najróżniejszych i czasem najdziwniejszych patentach.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
Pierwszy patent (czy raczej inspiracja) wiązał się z kapeluszem i stołkiem. Był w moim kole pewien stary myśliwy, co to jeszcze Syberii zasmakował. Miał kurkówkę Sauera i świetnie strzelał. Któregoś razu wybraliśmy się na kaczki. Dziadek stanął na grobli, zmierzył się do lecącej parki, wystrzelił.... i kapelusz mu z głowy zleciał. Siadł sobie zaraz na stołeczku. Lecą następne kaczki, dziadek mierzy się ze stołka i nagle fik! leży na plecach. Podszedłem do niego, żeby mu pomóc, a on pomstuje na patrony. Jak się okazało później, miarki do prochu i śrutu mu się pomyliły )) To mnie zainspirowało (a lat wiele temu to było) do niejakich eksperymentów z naważkami. W końcu zrobiłem partię "szybkiego" śrutu. Niestety ze względu na nabyte już nawyki i wyczucie, większość strzałów padała za bardzo z przodu.
Innym patentem był pszczeli wosk. Stara zasada mówiła, że w dobrej amunicji proch ma być słychać, zaś śrut musi być ciasno zwinięty. Ale o przybitkach nasączanych gorącym woskiem napiszę przy okazji papierowych łusek.
To przecież tylko dawne opowieści ))
Innym patentem był pszczeli wosk. Stara zasada mówiła, że w dobrej amunicji proch ma być słychać, zaś śrut musi być ciasno zwinięty. Ale o przybitkach nasączanych gorącym woskiem napiszę przy okazji papierowych łusek.
To przecież tylko dawne opowieści ))