Odległość pocisku od gwintu - mit ???
Generalnie raczej będę celował w 165 grainów do 30-06, mimo że mam gwint 10". Nie mam czasu łazić za postrzeloną zwierzyną. Jak do tej pory wszystko mi pada w ogniu - ani jedna sztuka odeszła nawet kroku, nie licząc jednego cielaka który sturlał się ze wzgórza.
Na gwint nie mam zamiaru osadzać i co do precyzji też nie mam aspiracji ale jak napisałem, moim celem jest robić powtarzalną amunicję i stąd moje pytanie czy warto w takim razie bawić się w bushing czy wystarczy skupić się na selekcji komponentów, w miare dobrym sprzęcie do obróbki i dobrej matrycy osadzającej.
Na gwint nie mam zamiaru osadzać i co do precyzji też nie mam aspiracji ale jak napisałem, moim celem jest robić powtarzalną amunicję i stąd moje pytanie czy warto w takim razie bawić się w bushing czy wystarczy skupić się na selekcji komponentów, w miare dobrym sprzęcie do obróbki i dobrej matrycy osadzającej.
Jaki pocisk zamierzasz stosować?Greenhard pisze:Generalnie raczej będę celował w 165 grainów do 30-06, mimo że mam gwint 10". Nie mam czasu łazić za postrzeloną zwierzyną. Jak do tej pory wszystko mi pada w ogniu - ani jedna sztuka odeszła nawet kroku, nie licząc jednego cielaka który sturlał się ze wzgórza.
Po jakim pocisku (podaj też naważkę) wszystko pada ci w ogniu?
Ja dość dużo poluje, teraz w 30-06 (w 308 również) stosuję do wyczerpania moich zapasów 180gr nosler accubond, potem mam kupione 180gr Hornady SST którę zastosuję.
Aż takich kryteriów w myślistwie nie zakładam (skupień), proszek jaki w myślistwie stosuję to N150 do 30-06 48,3gr a do 308 45,5gr
Jak robiłem próby, po zmianie pocisku na sst 180gr naważkę zostawię taką samą.
[quote="piotrjub"
Jaki pocisk zamierzasz stosować?
Po jakim pocisku (podaj też naważkę) wszystko pada ci w ogniu?
[/quote]
Poluje w 308 tak jak mój ojciec i teraz ja. Dziadek wcześniej w 30-06 a jeszcze wcześniej miał Mausera więc pewnie 8.
Do tej pory testowałem Geco Express i rezultaty nader dobre ale to 308 win i 165 grainów.
Później zacząłem szukać skupienia i stanąłem na Hornady 165 SST. Fabryczny. Moja życiówka z tego naboju z Sako 85 (lufa 51 cm, skok 11.5") to 0.11 Moa na 100 m w serii 4 strzałów, średnio 0.45 i 0.5 Moa kiedy nie przykładałem się do treningów. W łowisku szczególną wagę przykładam do lokowania kuli i zwykle strzelam na wysoką łopatkę lub po prostu na łopatkę. Po niezliczonych dzieleniach tuszy doszedłem do wniosku że te 0.5 kg mięsa mniej nie stanowi dla mnie problemu, zwierzyna nie cierpi a ja nie robię wycieczek krajoznawczych. Odległość strzału zwykle od 50 (podchód) do 120 m (zasiadka)
Ostatnio testowałem 180 grain bo zmieniłem karabin na HK MR308 (lufa 16" i skok 11") a on lubi tylko coś w okolicach 178-180 grain (próbowałem implantować 165 w różnych konfiguracjach naważek i głębokościach osadzeń ale kicha)
Także ostatnio strzelona łania ze 180 SST padła w ogniu ale nie zgasła od razu co mnie zirytowało mimo że była strzelona jak zwykle.
Od dawna mam plan pozbycia się HK 308 na HK223 ale dopiero teraz pojawił mi się karabin który akceptuje do łowiectwa zarówno pod względem finansowym jak i jakościowym. Jest to CZ 550 exclusive ebony edition w 30-06 (nie lubie tego kalibru ale nie będę wybrzydzać).
Skok gwintu mam co prawda 10" więc powinienem zacząć od 180 ale doświadczenia moich kolegów w tej gramaturze i kalibrze 30-06 są nieciekawe. Lapaua, Sako ne dają rady i zwierzyna umyka w las. Jakiś tam efekt jest ze 185 grain ale i tak wycieczki po 100m i szukanie.
Wiem że 30-06 ma sporo energii i 165 może być za szybkie ale wierze w tą gramaturę i chyba spróbuje.
Tymczasem równocześnie mam niecny plan wypróbować czeski pocisk 180 grain SP bo słyszałem od starych myśliwych że jak ten pocisk już trafi to jest ok. Problem jest z fabrycznymi nabojami w tej gramaturze bo jakość jest różna a nawet słaba, tylko przy elaboracji może to wyglądać inaczej. Na chwilę obecną wiem że 180 SST w 308win mi się nie sprawdził, może da rade w 30-06 ale to się zobaczy.
Na chwilę obecną przygotowuje do 30-06 :
- Hornady 180 SST
_Hornady 165 SST
- S&B 180 SP
Innych typów nie mam ale zastanawiam się nad Vulcanem od Normy w 180 grain choć obawiam się że pocisk okaże się starą konstrukcją która ustępuje SST i to baaardzo.
Nie mam jednak pomysłu na pełny płaszcz, Co prawda mam coś od Hornady 178 HPBT ale to też do testów.
Czeka mnie sporo pracy nad nowych kalibrem i na prawde zastanawiam się nad matrycami.
Jaki pocisk zamierzasz stosować?
Po jakim pocisku (podaj też naważkę) wszystko pada ci w ogniu?
[/quote]
Poluje w 308 tak jak mój ojciec i teraz ja. Dziadek wcześniej w 30-06 a jeszcze wcześniej miał Mausera więc pewnie 8.
Do tej pory testowałem Geco Express i rezultaty nader dobre ale to 308 win i 165 grainów.
Później zacząłem szukać skupienia i stanąłem na Hornady 165 SST. Fabryczny. Moja życiówka z tego naboju z Sako 85 (lufa 51 cm, skok 11.5") to 0.11 Moa na 100 m w serii 4 strzałów, średnio 0.45 i 0.5 Moa kiedy nie przykładałem się do treningów. W łowisku szczególną wagę przykładam do lokowania kuli i zwykle strzelam na wysoką łopatkę lub po prostu na łopatkę. Po niezliczonych dzieleniach tuszy doszedłem do wniosku że te 0.5 kg mięsa mniej nie stanowi dla mnie problemu, zwierzyna nie cierpi a ja nie robię wycieczek krajoznawczych. Odległość strzału zwykle od 50 (podchód) do 120 m (zasiadka)
Ostatnio testowałem 180 grain bo zmieniłem karabin na HK MR308 (lufa 16" i skok 11") a on lubi tylko coś w okolicach 178-180 grain (próbowałem implantować 165 w różnych konfiguracjach naważek i głębokościach osadzeń ale kicha)
Także ostatnio strzelona łania ze 180 SST padła w ogniu ale nie zgasła od razu co mnie zirytowało mimo że była strzelona jak zwykle.
Od dawna mam plan pozbycia się HK 308 na HK223 ale dopiero teraz pojawił mi się karabin który akceptuje do łowiectwa zarówno pod względem finansowym jak i jakościowym. Jest to CZ 550 exclusive ebony edition w 30-06 (nie lubie tego kalibru ale nie będę wybrzydzać).
Skok gwintu mam co prawda 10" więc powinienem zacząć od 180 ale doświadczenia moich kolegów w tej gramaturze i kalibrze 30-06 są nieciekawe. Lapaua, Sako ne dają rady i zwierzyna umyka w las. Jakiś tam efekt jest ze 185 grain ale i tak wycieczki po 100m i szukanie.
Wiem że 30-06 ma sporo energii i 165 może być za szybkie ale wierze w tą gramaturę i chyba spróbuje.
Tymczasem równocześnie mam niecny plan wypróbować czeski pocisk 180 grain SP bo słyszałem od starych myśliwych że jak ten pocisk już trafi to jest ok. Problem jest z fabrycznymi nabojami w tej gramaturze bo jakość jest różna a nawet słaba, tylko przy elaboracji może to wyglądać inaczej. Na chwilę obecną wiem że 180 SST w 308win mi się nie sprawdził, może da rade w 30-06 ale to się zobaczy.
Na chwilę obecną przygotowuje do 30-06 :
- Hornady 180 SST
_Hornady 165 SST
- S&B 180 SP
Innych typów nie mam ale zastanawiam się nad Vulcanem od Normy w 180 grain choć obawiam się że pocisk okaże się starą konstrukcją która ustępuje SST i to baaardzo.
Nie mam jednak pomysłu na pełny płaszcz, Co prawda mam coś od Hornady 178 HPBT ale to też do testów.
Czeka mnie sporo pracy nad nowych kalibrem i na prawde zastanawiam się nad matrycami.
-
- Posty: 591
- Rejestracja: poniedziałek, 20 lipca 2015, 10:18
- Lokalizacja: Szczecin
No i Panie Piotrze Artysto?
Jakie postrzeganie Świata po wypowiedzi kolegi?
Ja poluję dopiero 25 lat i nie mam takich bogatych doświadczeń. Wywodzę się też z rodziny nieudaczników, bo mój ojciec i dziadek tak jak ja nie raz szukali po lesie postrzałków. Strzelanie na łopatkę powoduje zwykle połamaniem kończyn ale nie tym, że padnie w ogniu. Ze trzy lata temu polowałem z kolegą na sąsiednich ambonach i on strzelił do koźlaka na łopatkę jak ten tylko wyszedł z kozą z lasu. Na zestrzale poza ścinką leżała główka kości a koźlak 200 metrów w lesie leżał z głową go góry i trzeba było go dostrzelić. Doszliśmy go bez psa po farbie. Dwa lata temu szarżowała na mnie loszka osadzona przez dwa psy z dwoma komorowymi przestrzelinami z jednym wylotem. Dwa lata temu na zbiorówce a może trzy strzeliłem dzika w biegu, który nawet nie zaznaczył i po około 100 metrach leżał na brzuchu oparty o drzewo. Po otwarciu serce miał odstrzelone od aorty.
Mnie ani moim znajomym nie kładzie się wszystko w ogniu. Ciągle z bratem testujemy jakąś amunicję by znaleźć tą najlepszą.
Pół kilo mięsa może to nic ale strzał na łopatki w skupie to druga klasa.
Jeden Kolega fajnie wpisał, że ważniejszy jest proch, który nie jest czuły na temperaturę. Kiedyś poszukiwałem i na forach za oceanem znalazłem, że amerykanie nawet mrozili naboje by zrobić odporny proch.
Ja używam RS 52, gdyż jest trochę lepszy od N140 choć jest też jednobazowy. Nie stosuje amerykańskich bo nie wierzę w ich dostępność na naszym rynku. Kiedyś nawet rozmawiałem z Parabellum ale na tamten czas nie potrafili dać gwarancji.
Ja mam tylko 7 jednostek broni do plowania- taki KWP, brat od poznańskiego KWP dostał na 11.
Strzelaliśmy już ze wszystkiego i ciągle zdaża się, że parę metrów zrobi.
Bardzo jestem jednak ciekaw tego 0,5 MOA na pocisku 168 grein z gwintu 10"
Jakie postrzeganie Świata po wypowiedzi kolegi?
Ja poluję dopiero 25 lat i nie mam takich bogatych doświadczeń. Wywodzę się też z rodziny nieudaczników, bo mój ojciec i dziadek tak jak ja nie raz szukali po lesie postrzałków. Strzelanie na łopatkę powoduje zwykle połamaniem kończyn ale nie tym, że padnie w ogniu. Ze trzy lata temu polowałem z kolegą na sąsiednich ambonach i on strzelił do koźlaka na łopatkę jak ten tylko wyszedł z kozą z lasu. Na zestrzale poza ścinką leżała główka kości a koźlak 200 metrów w lesie leżał z głową go góry i trzeba było go dostrzelić. Doszliśmy go bez psa po farbie. Dwa lata temu szarżowała na mnie loszka osadzona przez dwa psy z dwoma komorowymi przestrzelinami z jednym wylotem. Dwa lata temu na zbiorówce a może trzy strzeliłem dzika w biegu, który nawet nie zaznaczył i po około 100 metrach leżał na brzuchu oparty o drzewo. Po otwarciu serce miał odstrzelone od aorty.
Mnie ani moim znajomym nie kładzie się wszystko w ogniu. Ciągle z bratem testujemy jakąś amunicję by znaleźć tą najlepszą.
Pół kilo mięsa może to nic ale strzał na łopatki w skupie to druga klasa.
Jeden Kolega fajnie wpisał, że ważniejszy jest proch, który nie jest czuły na temperaturę. Kiedyś poszukiwałem i na forach za oceanem znalazłem, że amerykanie nawet mrozili naboje by zrobić odporny proch.
Ja używam RS 52, gdyż jest trochę lepszy od N140 choć jest też jednobazowy. Nie stosuje amerykańskich bo nie wierzę w ich dostępność na naszym rynku. Kiedyś nawet rozmawiałem z Parabellum ale na tamten czas nie potrafili dać gwarancji.
Ja mam tylko 7 jednostek broni do plowania- taki KWP, brat od poznańskiego KWP dostał na 11.
Strzelaliśmy już ze wszystkiego i ciągle zdaża się, że parę metrów zrobi.
Bardzo jestem jednak ciekaw tego 0,5 MOA na pocisku 168 grein z gwintu 10"
-
- Posty: 1648
- Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
- Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow
W zeszlym roku przeprowadzalem experymenta z tymi prochami,slawek1972 pisze: Ja używam RS 52, gdyż jest trochę lepszy od N140
I niestety ale u mnie wychodzi odwrotnie ale jak wiesz ja nie poluje. Faktem jest, ze RS 52 jest stabilniejszy na temperatury.
Chcialem jeszcze sprubowac Vargeta, no ale, no wlasnie, z dostepczoscia jest Problem !
-
- Posty: 591
- Rejestracja: poniedziałek, 20 lipca 2015, 10:18
- Lokalizacja: Szczecin
Mój brat od lat strzela z N140 ale naboje nosi na sercu i ładuje przed strzałem. Sobie chwali i to jest jego wybór.
Zaobserwowałem, że RS52 ma o połowę mniejszy rozjazd na temperaturze niż N140 ale to są moje obserwacje i doświadczenia. Każdy dochodzi do swoich i ma prawo dzielić się z innymi a inni mają prawo do własnego zdania.
Ot, taka demokracja.
A tak w temacie wpływu spłonki? Generalnie używam CCI 200, czasem pakuje BR ale jakoś na swojej amunicji cudów nie zauważyłem. Za to fiocci, ku....a, to jakis syf jest i w lufie i w łusce- przynajmniej u mnie.
Jeśli chodzi o spalanie prochu, to co sądzicie o sygnale z QL, że proch spala się w lufie przed opuszczeniem pocisku?
Zaobserwowałem, że RS52 ma o połowę mniejszy rozjazd na temperaturze niż N140 ale to są moje obserwacje i doświadczenia. Każdy dochodzi do swoich i ma prawo dzielić się z innymi a inni mają prawo do własnego zdania.
Ot, taka demokracja.
A tak w temacie wpływu spłonki? Generalnie używam CCI 200, czasem pakuje BR ale jakoś na swojej amunicji cudów nie zauważyłem. Za to fiocci, ku....a, to jakis syf jest i w lufie i w łusce- przynajmniej u mnie.
Jeśli chodzi o spalanie prochu, to co sądzicie o sygnale z QL, że proch spala się w lufie przed opuszczeniem pocisku?
-
- Posty: 591
- Rejestracja: poniedziałek, 20 lipca 2015, 10:18
- Lokalizacja: Szczecin
ja się tyle w życiu nastrzelałem z czeskiej amuny, że teraz nic do ręki nie wezmę. Kiedyś w sklepach jak kula to tylko czeska i do wyboru lekka czy ciężka. Jak sztucer to albo demobil albo czech.
Nie mam nic do nich ale mnie się przejadło. Zawsze na tarczy było dwa dobrze a trzeci odskok.
Tak dawno nie używałem, że się nie wypowiem na jakim poziomie jest teraz,
Nie mam nic do nich ale mnie się przejadło. Zawsze na tarczy było dwa dobrze a trzeci odskok.
Tak dawno nie używałem, że się nie wypowiem na jakim poziomie jest teraz,
Nie chce zaczynać dyskusji łowieckich w wątku o technice osadzania pocisku i formatu łusek bo do łowieckiego sensu balistyki przycelnej ma to tyle co piernik do wiatraka - ma bardziej znaczenie sportowe niż łowieckie. Dla mnie nie jest istotne lokowanie kuli w kule, ale powtarzalność, dlatego z niektórych czynności (technik) moge zrezygnować.
Kolega Piotr pytał się o skuteczność 165 SST w 308 to odpowiedziałem. Proszek jaki do tej pory stosowałem w 308 to RS52. Podobno stabilny na zmiany temperatury co osobiście mogę potwierdzić zarówno treningiem letnim jak i polowaniem zimowym.
Kolega Piotr pytał się o skuteczność 165 SST w 308 to odpowiedziałem. Proszek jaki do tej pory stosowałem w 308 to RS52. Podobno stabilny na zmiany temperatury co osobiście mogę potwierdzić zarówno treningiem letnim jak i polowaniem zimowym.
-
- Posty: 1648
- Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
- Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow
Wiesz, ze mam terminy zmienna inne niz Ty, czasami sie widzimy. Nie moja wine, ze Naczalstwo boi sie aby im sie na deszczu bron w rekach nie zozlecialawozzi pisze:Teraz wiem, czemu Ciebie tak rzadko na strzelnicy widzę... ;)andy7 pisze:W zimie nie strzelalem w deszczu rowniez nie.
Ostatni Termin przegapilem. nastepny w 24.11 i jeden w Grudniu.
Jak dla mnie stanoiwczo za malo ale Rasmusen nie dysponuje zadnymi terminami !
A co do Pudru, to w Grudniu czxy Styczniu bede mial , mozliwosc sprawdzenia jak sie sprawuje w realu przy innych temp niz letnie
Ja to odbieram jako plus gdyż:slawek1972 pisze:Jeśli chodzi o spalanie prochu, to co sądzicie o sygnale z QL, że proch spala się w lufie przed opuszczeniem pocisku?
- wykorzystujesz całość naważki do rozpędzenia pocisku, a nie oświetlenia okolicy;
- skoro j.w. wspomniałem nie oświetlasz okolicy, to jako myśliwy Sławku nie tracisz (aż tyle) widoczności przy strzale, bo Ciebie on (aż tak) nie oślepia;
- strzał jest celniejszy, a przynajmniej bardziej powtarzalny, gdyż spalanie poza lufa wpływa na destabilizacje pocisku w dosyć krytycznym dla niego momencie, czyli przy zmianie medium. Mniejsze spalanie poza lufa, mniejsze ilość zawirowań;
Staram się uzyskać pełne spalanie przy moich elaboracjach, ale nie zawsze mi się to udaje, co jest podyktowane ograniczonym wyborem prochu, z jakiego mogę korzystać. W Niemczech mamy ograniczenia w ilości posiadanego (magazynowanego) prochu, więc nie mogę mieć dowolnej ilości różnych proszków, skoro sa one w puszkach po 0,5kg, czy 1kr, a mi wolno max. 3kg przechowywać...
.303 brit .308 win 6,5x55 .45acp 9x19mm .22lr .357
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
Swego czasu na którymś z forum niemieckojęzycznych przeczytałem, ze osadzanie pocisku w naboju to pewien kompromis, dla amunicji do celów łowieckich mało istotny. Bardziej istotny w BR ale to chyba inna bajka. Bardzo fajnie napisał Kol. wozzi o spalaniu prochu w lufie podczas strzału: to ma dużo większy wpływ na powtarzalność i celność elaborowanej amunicji niż głębokość osadzenia pocisku; min. 0,2 mm przed gwintem powinno być zachowane.......
"Uwielbiam chorał ruski..."
-
- Posty: 591
- Rejestracja: poniedziałek, 20 lipca 2015, 10:18
- Lokalizacja: Szczecin
Koledzy,
bardzo mnie to pokrzepiło!
co do przechowywanego prochu to jestem w szoku! Chociaż nawet w stanach mają spore ograniczenia nawet co do spłonek.
Wiecie, że kiedyś policjantka na kontroli zapytała mnie o to ile mam amunicji!
Nawet jej odpowiedziałem:
Jak kupuję w sklepie, to oni dla was zbierają dane- tam może pani sprawdzić. Nie wiem ile mam, ale jak pani ma życzenie, to proszę liczyć ja nigdzie nie wychodzę i mnie się nie spieszy.
Nie było to chyba istotne, bo nie liczyła.
Wracając do ilości prochu, to mam ku...a więcej a jeszcze chciałem kupić tą beczkę 10 kg, tak by był powtarzalny nabój. Jest tam nawet ciutkę taniej a i tak się wypstryka.
Jeśli chodzi o osadzanie pocisków w broni myśliwskiej, to już producenci broni o to zadbali, gdyż stożek przejściowy jest tak głęboki, że nie ma sposobu oparcia o gwint. Sam nie wiem po co kupiłem do tego sprzęt z łuskami wzorcowymi jak w czterech kalibrach nie udało się zrobić naboju w oparciu o te dane, gdyż jest to parę mm a nie 0,2 czy 0,5mm. Czesem pocisk wypadnie z łuski zanim sięgnie gwintu. Bardziej trzeba korzystać z manuala dla pocisku niż liczyć na własne dopasowanie.
Ze strzałem to prawda. Nie idzie ogień z lufy. Kiedyś z fabrycznej amuny to i jasno się zrobiło w lunecie - zwłaszcza po zachodzie słońca.
bardzo mnie to pokrzepiło!
co do przechowywanego prochu to jestem w szoku! Chociaż nawet w stanach mają spore ograniczenia nawet co do spłonek.
Wiecie, że kiedyś policjantka na kontroli zapytała mnie o to ile mam amunicji!
Nawet jej odpowiedziałem:
Jak kupuję w sklepie, to oni dla was zbierają dane- tam może pani sprawdzić. Nie wiem ile mam, ale jak pani ma życzenie, to proszę liczyć ja nigdzie nie wychodzę i mnie się nie spieszy.
Nie było to chyba istotne, bo nie liczyła.
Wracając do ilości prochu, to mam ku...a więcej a jeszcze chciałem kupić tą beczkę 10 kg, tak by był powtarzalny nabój. Jest tam nawet ciutkę taniej a i tak się wypstryka.
Jeśli chodzi o osadzanie pocisków w broni myśliwskiej, to już producenci broni o to zadbali, gdyż stożek przejściowy jest tak głęboki, że nie ma sposobu oparcia o gwint. Sam nie wiem po co kupiłem do tego sprzęt z łuskami wzorcowymi jak w czterech kalibrach nie udało się zrobić naboju w oparciu o te dane, gdyż jest to parę mm a nie 0,2 czy 0,5mm. Czesem pocisk wypadnie z łuski zanim sięgnie gwintu. Bardziej trzeba korzystać z manuala dla pocisku niż liczyć na własne dopasowanie.
Ze strzałem to prawda. Nie idzie ogień z lufy. Kiedyś z fabrycznej amuny to i jasno się zrobiło w lunecie - zwłaszcza po zachodzie słońca.