spłonki
spłonki
Czy często się zdarza, że spłonka nie odpali.
Używam CCI BR2, i właśnie jedna nie odpaliła, mimo wielokrotnego zbijania i może to głupie ale,
po "wydłubaniu" potraktowałem ją młotkiem na kowadle i ... NIC a chyba powinna odpalić, jak by była działająca.
Używam CCI BR2, i właśnie jedna nie odpaliła, mimo wielokrotnego zbijania i może to głupie ale,
po "wydłubaniu" potraktowałem ją młotkiem na kowadle i ... NIC a chyba powinna odpalić, jak by była działająca.
Pozdrawiam
Grzegorz
Grzegorz
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Mnie z kolei, zdarzył się dotąd tylko jeden niewypał – spłonka odpaliła ale nie miała czego zapalić bo pudru nie nasypałem .
Jednemu z Kolegów trafiło się dwukrotnie, że prawie cała seria nie odpalała. Wyjęte spłonki nie wybuchały na kowadle, ale ... za pierwszym razem wystarczyło poczekać kilka dni i spłonki „odzyskały wybuchowość” – po prostu nie dosuszył łusek po myciu. Za drugim razem nic nie pomogło – dopiero „prezentacja” sposobu elaboracji wszystko wyjaśniła. Smarował łuski olejem w sprayu i sporo go zostawało w gniazdach. Od tego czasu zawsze myje po formatowaniu i dobrze suszy – minęły ponad 2 lata i podobny przypadek się już nie powtórzył.
Co do bezpieczeństwa kowadłowej metody deaktywacji spłonek. Wyczytałem kiedyś na jednym z anglojęzycznych forum, że jest ona całkowicie bezpieczna. Materiał spłonki jest bardzo plastyczny – iglica nie może wycinać dziur w denku – więc nigdy nie dochodzi do rozerwania. Jest mało prawdopodobne by słaby wybuch (nawet spłonki magnum) mógł podnieść młotek tak wysoko, by zgnieciona spłonka mogła się spod niego wydostać. Nawet jeśli to nastąpi, to polecieć może wyłącznie w płaszczyźnie kowadła – wąską szczeliną między młotkiem a kowadłem, wystarczy trzymać głowę wyżej. Metody nie polecam, ale wydaje się nie nieść żadnego zagrożenia jeśli stosujemy duży młotek a kowadło znajduje się nisko i dla bezpieczeństwa włożymy okulary.
Jednemu z Kolegów trafiło się dwukrotnie, że prawie cała seria nie odpalała. Wyjęte spłonki nie wybuchały na kowadle, ale ... za pierwszym razem wystarczyło poczekać kilka dni i spłonki „odzyskały wybuchowość” – po prostu nie dosuszył łusek po myciu. Za drugim razem nic nie pomogło – dopiero „prezentacja” sposobu elaboracji wszystko wyjaśniła. Smarował łuski olejem w sprayu i sporo go zostawało w gniazdach. Od tego czasu zawsze myje po formatowaniu i dobrze suszy – minęły ponad 2 lata i podobny przypadek się już nie powtórzył.
Co do bezpieczeństwa kowadłowej metody deaktywacji spłonek. Wyczytałem kiedyś na jednym z anglojęzycznych forum, że jest ona całkowicie bezpieczna. Materiał spłonki jest bardzo plastyczny – iglica nie może wycinać dziur w denku – więc nigdy nie dochodzi do rozerwania. Jest mało prawdopodobne by słaby wybuch (nawet spłonki magnum) mógł podnieść młotek tak wysoko, by zgnieciona spłonka mogła się spod niego wydostać. Nawet jeśli to nastąpi, to polecieć może wyłącznie w płaszczyźnie kowadła – wąską szczeliną między młotkiem a kowadłem, wystarczy trzymać głowę wyżej. Metody nie polecam, ale wydaje się nie nieść żadnego zagrożenia jeśli stosujemy duży młotek a kowadło znajduje się nisko i dla bezpieczeństwa włożymy okulary.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
Krakus pisze: Nawet jeśli to nastąpi, to polecieć może wyłącznie w płaszczyźnie kowadła – wąską szczeliną między młotkiem a kowadłem, wystarczy trzymać głowę wyżej. Metody nie polecam, ale wydaje się nie nieść żadnego zagrożenia jeśli stosujemy duży młotek a kowadło znajduje się nisko i dla bezpieczeństwa włożymy okulary.
a rykoszety
forester
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Jedna noc w ciepłym miejscu może nie wystarczyć. Jeśli zimą na grzejniku, to OK. Latem w miejscu bez przewiewu to zbyt mało. Zawsze suszę kilka dni albo godzinę w piekarniku ustawionym na 100<sup>O</sup>C – nie grzać zbyt mocno bo brzydko i nierówno ściemnieją, max 120<sup>O</sup>C.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
Sokal ja robię podobnie: tj. po umyciu ustawiam na chłonnym papierze i suszę suszarką, potem ciepłe przestawiam na suchy papier i zostawiam na noc.
Jeszcze nie zdarzył się niewypał na CCI
A ewentualne resztki wody z ciepłej spłonki łatwiej przez noc odprują.
Zawsze łuska po ostatnim myciu stoi 2 dni przed dalszą pracą, żeby mieć już 100% pewności że robota nie pójdzie na marne.
Jeszcze nie zdarzył się niewypał na CCI
A ewentualne resztki wody z ciepłej spłonki łatwiej przez noc odprują.
Zawsze łuska po ostatnim myciu stoi 2 dni przed dalszą pracą, żeby mieć już 100% pewności że robota nie pójdzie na marne.
Ktoś tu krytykował spłonki CCI , że niby różne prędkości wychodzą na chrono, a na muronach jest lepiej. Kupiłem małe i duże , trzymam je razem z CCI w tym samym miejscu . Zrobiłem partię 6,5x55 i 233rem i na strzelnicy ZONK. Przy każdym strzale zaciąg. Zrobiłem naważki te same na CCI i wszystko OK.
Pozdrawiam Tomek
-
- Posty: 286
- Rejestracja: piątek, 22 marca 2013, 11:57
- Lokalizacja: Antypody
-
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 712
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2011, 09:01
- Lokalizacja: Józefosław
SeBOOL, a czym osadzałeś spłonki ? Bo ja tez miałem problem z Muromami, małymi pistoletowymi. Używałem, po kilku tysiącach zaczęły się niewypały. Szukałem probelmu w pistolecie, niedosuszonych łuskach a okazało się że za mocno osadzam bo mam walniętą osadzarkę Lee, spłonki wychodziły z niej rozprasowane w gnieździe i ile dużym pistoletowym było to obojętne (w życiu nie miałem niewypału Muroma LP) to małe rozprasowane nie odpalały. W Glocku miałem 10% niewypałów, w kurkowcach 2-3 naboje na 50 sztuk. Zmiana osadzarki definitywnie rozwiązała problem.
pozdrawiam
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
a Wiesz @wierzba ... coś w tym może być
bo istotnie osadzałem, osadzarką LEE i miałem duże
problemy.tak jakby miały troszkę inny rozmiar niż
Federale które do tej pory używałem.Klinowały i kiepsko
się przesuwały.Trochę się "namamrotałem" pod nosem ze złości.
@Adico też kilka miałem bez koszyczków.A jak miałem do
rozbrojenia z spłonek kilka łusek to po wyciśnięciu spłonki
koszyczek wypadł z każdej.
Jeśli te koszyczki tak łatwo wypadają to i może łatwo się odrywa
materiał inicjujący Spłonki z mojego karabinu są naprawdę
mocno zbite i nawet nie próbowałem ich zbijać jeszcze raz.
Dziś dotarł do mnie młotek to jak porozscalam to może coś się
wyjaśni.Generalnie w pistoletowej amunicji nie pamiętam choćby
jednego niewypału a spłonek Murom przewaliłem któryś
tysiąc.
Następną partię osadzę na prasie
bo istotnie osadzałem, osadzarką LEE i miałem duże
problemy.tak jakby miały troszkę inny rozmiar niż
Federale które do tej pory używałem.Klinowały i kiepsko
się przesuwały.Trochę się "namamrotałem" pod nosem ze złości.
@Adico też kilka miałem bez koszyczków.A jak miałem do
rozbrojenia z spłonek kilka łusek to po wyciśnięciu spłonki
koszyczek wypadł z każdej.
Jeśli te koszyczki tak łatwo wypadają to i może łatwo się odrywa
materiał inicjujący Spłonki z mojego karabinu są naprawdę
mocno zbite i nawet nie próbowałem ich zbijać jeszcze raz.
Dziś dotarł do mnie młotek to jak porozscalam to może coś się
wyjaśni.Generalnie w pistoletowej amunicji nie pamiętam choćby
jednego niewypału a spłonek Murom przewaliłem któryś
tysiąc.
Następną partię osadzę na prasie
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
No bo jest lepiej. Nie będę się powtarzał. Jedyny z nimi kłopot jest taki, że trzeba dobrze obrobić gniazda spłonki, bo czasem ciasno wchodzą.Tomasz64 pisze:Ktoś tu krytykował spłonki CCI , że niby różne prędkości wychodzą na chrono, a na muronach jest lepiej. Kupiłem małe i duże , trzymam je razem z CCI w tym samym miejscu . Zrobiłem partię 6,5x55 i 233rem i na strzelnicy ZONK. Przy każdym strzale zaciąg. Zrobiłem naważki te same na CCI i wszystko OK.
Kiedyś idąc na imprezę do kolegi kupiłem w osiedlowym sklepie Duuuużą Finlandię. Przy pierwszej kolejce okazało się że się nie da pić. Niby wszystko w porządku, banderola, zakrętka,etc. Był to jedyny przypadek, ale szkoda 1,75 litra, które trafiło do spryskiwacza w samochodzie. Przypadki chodzą po ludziach
forester
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
Dziwna sprawa, dosłownie pięć minut temu otworzyłem litrową Finladię i jest pyszna! Jak miałem problem z osadzaniem spłonek to poprawiłem frezem do szyjek łuski gniazda spłonek. Rantu niby nie było, ale minimalne stożkowe wejście do gniazd spłonek ułatwia osadzanie. Podobnie mam ręczną osadzarkę LLE.
Wojtek
Wojtek
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
ha......
W sezonie minonym rasowałem sobie swojewyswiechtane ZH304 w irtującym europejskim 5,6x52R Muromami, dzięki uprzejmsci outsiderki Piotra wielkiego grodu, osiadłej w Krainie Augusta Mocnego: 116 trafioych rudzielców odpaloym inicjatorem Murom-ki, żaden nie zgłosił reklamacji...
Swego czasu, po zdruzgotanym tygodniu, "złożone 10sztuk na grupę 167-ek" dla 30-06Spr( ulubionego przez ojców) nie odpaliły: zabrakło prochu....
Defekt intelektualny, jak pisał Krakus...
Muromek można "nie lubić" ale spalają "zajefajnie" rówo...... . Nawet odlożony do lamusa 7,62MN na 167- grsach potrafi zadziwć.....
Pozdrowionka i więcej koncentracji
Z powagą
SB
W sezonie minonym rasowałem sobie swojewyswiechtane ZH304 w irtującym europejskim 5,6x52R Muromami, dzięki uprzejmsci outsiderki Piotra wielkiego grodu, osiadłej w Krainie Augusta Mocnego: 116 trafioych rudzielców odpaloym inicjatorem Murom-ki, żaden nie zgłosił reklamacji...
Swego czasu, po zdruzgotanym tygodniu, "złożone 10sztuk na grupę 167-ek" dla 30-06Spr( ulubionego przez ojców) nie odpaliły: zabrakło prochu....
Defekt intelektualny, jak pisał Krakus...
Muromek można "nie lubić" ale spalają "zajefajnie" rówo...... . Nawet odlożony do lamusa 7,62MN na 167- grsach potrafi zadziwć.....
Pozdrowionka i więcej koncentracji
Z powagą
SB
"Uwielbiam chorał ruski..."
Koledzy "rozebrałem" dziś zbuntowane naboje...
Okazało się ze w każdym z nich była spłonka bez "koszyczka".
Może jest niezbędny do zainicjowania spłonki...Może jest potrzebny
aby się przeciwstawił iglicy aby uderzenie było skuteczniejsze.
Spłonki są bardzo mocno wgniecione w jednej aż oderwał się
materiał inicjujący Przy niewypałach jakie pamiętam spłonki
nigdy nie były aż tak mocno po jednym uderzeniu wgniecione.
Od dziś nie będę używał spłonek bez koszyczków...A mam zapas .223rem gdzie kilka
naboi złożyłem na takich spłonkach bez koszyczków czyli jakaś niespodzianka
się szykuje przy szybkim strzelaniu
Okazało się ze w każdym z nich była spłonka bez "koszyczka".
Może jest niezbędny do zainicjowania spłonki...Może jest potrzebny
aby się przeciwstawił iglicy aby uderzenie było skuteczniejsze.
Spłonki są bardzo mocno wgniecione w jednej aż oderwał się
materiał inicjujący Przy niewypałach jakie pamiętam spłonki
nigdy nie były aż tak mocno po jednym uderzeniu wgniecione.
Od dziś nie będę używał spłonek bez koszyczków...A mam zapas .223rem gdzie kilka
naboi złożyłem na takich spłonkach bez koszyczków czyli jakaś niespodzianka
się szykuje przy szybkim strzelaniu
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
"Koszyczek" czy raczej kowadełko to rzecz niezbędna dla odpalenia materiału inicjującego. W spłonkach Berdana kowadełko było elementem łuski (dlatego nie było miejsca na centralnie położony kanał ogniowy) w spłonkach typu Boxer jest to element spłonki.
- Załączniki
-
- 250px-Berdan_vs_boxer.jpg (9.91 KiB) Przejrzano 807 razy
forester
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
Całkiem bez kowadełka miałem jedną.Sprawdziłem resztę paczek
i jest ok.Z jednej kowadełko wypadło samo a z kilku kolejnych
wypadły po rozsplonkowaniu.Nie wiedząc że kowadełko jest
niezbędne użyłem tych spłonek jeszcze raz.
Do tej pory myślałem że kowadełko jest potrzebne tylko do
rozsplonkowania aby pin nie opierał sie o materiał inicjujący
a tym czasem bez kowadełka spłonka jest do niczego
Przynajmniej sie czegoś nowego nauczyłem
i jest ok.Z jednej kowadełko wypadło samo a z kilku kolejnych
wypadły po rozsplonkowaniu.Nie wiedząc że kowadełko jest
niezbędne użyłem tych spłonek jeszcze raz.
Do tej pory myślałem że kowadełko jest potrzebne tylko do
rozsplonkowania aby pin nie opierał sie o materiał inicjujący
a tym czasem bez kowadełka spłonka jest do niczego
Przynajmniej sie czegoś nowego nauczyłem