Witam,
trochę pusto na forum, to może takie pytanie na rozruszanie:
jak duży wpływ ma zmiana długości formatowania szyjki łuski na zachowanie się dopasowanego już do broni ładunku.
Przykład/problem:
Do mojego karabinu (kal.6mmN BR) dobrałem na podstawie drabinki ładunek . Działa bardzo dobrze co zdają się potwierdzać uzyskane na treningach grupy (ok. 3-4mm c-c seria 5 strzałów ze 100m) .
Do tej pory szyjki moich łusek formatowane są niemal w całości - dla polepszenia centryczności łuski w komorze nabojowej chciałbym formatować tylko połowę długości szyjki.
czy koniecznym będzie przygotowanie nowej drabinki, czy też zachowanie się ładunku nie zmieni się bez względu na długość sformatowanego odcinka szyjki. (zagadnienie osiowości pocisku w łusce pomijam, gdyż we wspomnianym przypadku nie zmieniło się ona w sposób zauważalny. )
piotrek
Ptyanie: Długość formatowania szyjki- wpływ na dobór ładunku
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
Witam!
"Jak nie strzelisz, to się nie przekonasz" powiedział kiedyś pewien Kolega, który zęby przednie i boczne zjadł na elaboracji gdy go pytałem o podobne szczegóły.
Myślę że w tak postawionym pytaniu jest dużo niewiadomych: chociażby sposób obróbki i formowania szyjki, a co za tym idzie siła zacisku pocisku w łusce.
Sądząc po kalibrze i strzelanych grupach myślę że Mistrz Piotr musi pracować na "kręconych szyjkach" i bushingach a to jeszcze nie moja liga.
Teoretycznie, o ile pocisku nie da się przesuwać palcami, to siła rozcalająca pocisk będzie proporcjonalna do powierzchni styku łuska-pocisk, co pewnie może mieć wpływ przynajmniej na przesunięcie punktu trafienia.......
Słuchając rad Starszych Braci w elaboracji staram się formatować szyjkę ( NS ) co najmniej na długości równej średnicy pocisku. Jak się to ma do wyższych technik elaboracyjnych niestety nie wiem.
Kiedyś z ciekawości próbowałem formatować 222 na matrycy "collet" do 223 (łapało 3,5-4mm) ale nic dobrego z tego nie wynikło.
Pozdrawiam życząc dalszych sukcesów
"Jak nie strzelisz, to się nie przekonasz" powiedział kiedyś pewien Kolega, który zęby przednie i boczne zjadł na elaboracji gdy go pytałem o podobne szczegóły.
Myślę że w tak postawionym pytaniu jest dużo niewiadomych: chociażby sposób obróbki i formowania szyjki, a co za tym idzie siła zacisku pocisku w łusce.
Sądząc po kalibrze i strzelanych grupach myślę że Mistrz Piotr musi pracować na "kręconych szyjkach" i bushingach a to jeszcze nie moja liga.
Teoretycznie, o ile pocisku nie da się przesuwać palcami, to siła rozcalająca pocisk będzie proporcjonalna do powierzchni styku łuska-pocisk, co pewnie może mieć wpływ przynajmniej na przesunięcie punktu trafienia.......
Słuchając rad Starszych Braci w elaboracji staram się formatować szyjkę ( NS ) co najmniej na długości równej średnicy pocisku. Jak się to ma do wyższych technik elaboracyjnych niestety nie wiem.
Kiedyś z ciekawości próbowałem formatować 222 na matrycy "collet" do 223 (łapało 3,5-4mm) ale nic dobrego z tego nie wynikło.
Pozdrawiam życząc dalszych sukcesów
forester
Ciśnienie zmieni się niewiele - więc róznica moze być niezauważalna. Chyba że bardzo kapryśna lufa. Zwróciłbym uwagę na ładowanie do komory - przy podawaniu z magazynka prawdopodobne jest przekoszenie pocisku w szyjce - z następowym zezwoaniem. Osobiście na najluźniejszym bushingu formatuję 60 % szyjki - ale nabój jest podawany z rampy
Piotr
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
michalop,
Tak, jak pisał forester2008: „Jak nie strzelisz, to się nie przekonasz”.
Wróżąc z fusów. Jeśli osadzasz pocisk bardzo blisko gwintu, to różnicy nie powinno być żadnej. Jeśli masz sporą odległość od stożka, to ciśnienie może zarówno minimalnie spaść, jak i znacząco wzrosnąć oraz zmienić całą charakterystykę drgania lufy.
Różnica objętości jest pomijalnie mała – mniejsza od różnic pomiędzy objętością nasypową poszczególnych naważek wynikających z różnej wielkości ziarn prochu. Najprawdopodobniej słabszy zacisk pozwoli na „ruszenie” pocisku przy ciśnieniu mniejszym o kilka barów, i lufa nie zauważy różnicy. Nie można jednak wykluczyć, że zostanie zakłócona płynność ruchu pocisku – zapłon może spowodować „dopchnięcie” kulki do gwintu zanim ciśnienie osiągnie poziom konieczny dla przetłoczenia jej przez lufę, pocisk zatrzyma się na ułamek sekundy i ruszy dopiero po wzroście ciśnienia do wartości wyższej od dotychczasowego o 100-200 barów .
Kłania się stary przykład z wjeżdżaniem na krawężnik. Jeżeli koło jest o niego oparte to wjazd jest mocno utrudniony – łatwiej wjechać z rozpędu. Jeśli jednak zacisk szyjki będzie za słaby, to może się okazać, że prędkość samochodu jest tak mała, że bezwładność nie pozwoli na wjazd „z rozpędu” – coś jakby dojechać do krawężnika, zatrzymać się i dopiero ruszać z kołem opartym o jego krawędź.
Tak, jak pisał forester2008: „Jak nie strzelisz, to się nie przekonasz”.
Wróżąc z fusów. Jeśli osadzasz pocisk bardzo blisko gwintu, to różnicy nie powinno być żadnej. Jeśli masz sporą odległość od stożka, to ciśnienie może zarówno minimalnie spaść, jak i znacząco wzrosnąć oraz zmienić całą charakterystykę drgania lufy.
Różnica objętości jest pomijalnie mała – mniejsza od różnic pomiędzy objętością nasypową poszczególnych naważek wynikających z różnej wielkości ziarn prochu. Najprawdopodobniej słabszy zacisk pozwoli na „ruszenie” pocisku przy ciśnieniu mniejszym o kilka barów, i lufa nie zauważy różnicy. Nie można jednak wykluczyć, że zostanie zakłócona płynność ruchu pocisku – zapłon może spowodować „dopchnięcie” kulki do gwintu zanim ciśnienie osiągnie poziom konieczny dla przetłoczenia jej przez lufę, pocisk zatrzyma się na ułamek sekundy i ruszy dopiero po wzroście ciśnienia do wartości wyższej od dotychczasowego o 100-200 barów .
Kłania się stary przykład z wjeżdżaniem na krawężnik. Jeżeli koło jest o niego oparte to wjazd jest mocno utrudniony – łatwiej wjechać z rozpędu. Jeśli jednak zacisk szyjki będzie za słaby, to może się okazać, że prędkość samochodu jest tak mała, że bezwładność nie pozwoli na wjazd „z rozpędu” – coś jakby dojechać do krawężnika, zatrzymać się i dopiero ruszać z kołem opartym o jego krawędź.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski