Strona 1 z 1

Opłacalność produkcji amo śrutowej

: czwartek, 07 listopada 2013, 21:53
autor: waskacz6
Koledzy tak policzyć śrut proch spłonki to się nie opłaca elaborować śrutowej co sądzicie?

: czwartek, 07 listopada 2013, 22:02
autor: mkl1
Oczywiście, że nie opłaca się robić(cena), ale opłaca się robić, by mieć przyjemność "kręcenia" jak nasi ... ojcowie, dziadowie...
Sam kupuję amunicje, by sobie postrzelać do rzutków.... ale już do strzelań ze "STAREJ" broni w tym CP, a szczególnie w CP .... to eleboruję z wielką przyjemnością :D mimo, że naboje kosztują ok 30% drożej...

Wiesz, jak jest przyjemnośc strzelić z XIX w strzelby i być "równym" w wyniku ze strzelcem , który strzela ze "współczesnej"

:P
resztę zapłacisz "master card" czy cos w tym stylu(nie pamiętam już tej raklamy)

: piątek, 08 listopada 2013, 00:03
autor: Maciek K
Jak napisał mój "poprzednik"....przeliczając na PLN to może Ci się nie opłacać....ale dla samej przyjemności warto.....
Może czas dać sobie spokój z elaboracją i związanymi z tym przyjemnościami......?!

: środa, 13 listopada 2013, 16:40
autor: tomkoziol
Taj jak pisali poprzednicy - finansowo to nieopłacalne ale to nie tylko o to chodzi.
Poza wymienionymi już "korzyściami" mogę dodać jeszcze jedną - podtrzymanie tradycji aby "szlachetna sztuka kręcenia patronów" nie zaginęła.
Dla wielu myśliwych własnoręczna produkcja naboi do strzelby to tylko coś o czym czytali w książkach albo kiedyś słyszeli od starych nemrodów.
A chyba warto to kultywować i najlepszą metodą jest "pokaz praktyczny".
Jak teraz organizowałem wystawę na sześćdziesięciolecie naszego koła to w gablotkę włożyłem taki cały przedwojenny zestaw do elaboracji.
I okazało się, że to on na całej wystawie wzbudził największe zainteresowanie, nie tylko wśród myśliwych.
A zestaw jest nadal sprawny. Mam też kilka innych rożnego rodzaju maszynek i akcesoriów pozbieranych od tych, którzy używali ich praktycznie i bardzo często.
Inna sprawa to elaboracja na nowoczesnych prasach progresywnych - tu pewnie uda się wyjść na "+" przy dużej produkcji ale najpierw trzeba sporo zainwestować w zakup sprzętu.

: środa, 13 listopada 2013, 17:13
autor: darekas
Tomkoziol a ile frajdy daje własny patron w kieszeni
jedyne co mogę dodać =D> =D> =D>

w tym przypadku ekonomia już nie jest najważniejsza

: środa, 13 listopada 2013, 18:06
autor: mkl1
Pytanie "lamerskie" gdzie zdobywacie papierowe łuski?
Bo moje maszynki są do papieru :?

Czy są maszynki do"paskudnego plastiku"?

: środa, 13 listopada 2013, 18:57
autor: tomkoziol
Co do maszynek to te moje zabytki bez problemu zawijają też łuski plastikowe, nawet udawało się zawinąć łuski "w gwiazdkę".
Może nie były tak ładne wałeczki jak przy papierze ale działały bez problemu.
A łusek papierowych mam zapasy nazbierane od kolegów z koła a i czasem na strzelnicy też się jeszcze trafiają (szczególnie na wiosennych treningach i przystrzelaniu broni).
To chyba jedyna obecnie metoda.
Tekturowych zatyczek mam zapas z czasów gdy bez problemu kupowało się je w sklepach Jedności Łowieckiej albo w przyzakładowym w Pionkach, podobnie ze śrutem oraz prochem Sokół.
Szkoda, że "się nie opłaca" tym teraz handlować.
Jedynie z filcem trzeba się trochę pobawić albo kupić w dziale dla czarnoprochowców w Alle..
Jedyny problem to to, że u mnie w nowym kole teraz śrutem strzela się bardzo rzadko bo nie ma za bardzo do czego - las, las i nieużytki.

Czasami się opłaca

: niedziela, 15 czerwca 2014, 22:52
autor: piszmag
Mam automat Winchester SX2 i na słabych ładunkach nie przeładowuje. Dzik z Pionek i wszystkie śrutowe do wagi śrutu 32g nie dają rady przeładować. Koszt mocniejszej amunicji jest znacznie wyższy, więc elaboracja jest już opłacalna. Poza tym będę niezależny od tego czy mocna amunicja do strzelby akurat jest dostępna.
Pozdrawiam i zachęcam do elaboracji ;)

: środa, 07 września 2016, 12:38
autor: slawek1972
Fajny temat i dziękuję za to. Wiele lat noszę się z zamiarem powrotu do elaboracji amunicji śrutowej. Był już nawet czas, że nie były dostępne komponenty w ogóle. Teraz śrut, proch, przybitki plastikowe jak i wojłokowe można nabyć, czy w Pionkach, czy na alledrogo. Kręciłem wiele lat temu amunicję. Jedną maszynkę miałem chyba po dziadku a inną kupiłem na rynku od ruskich- niektórzy jeszcze pamiętają. Oddałem to bratu, który jeszcze parę lat później kręcił do przedwojennego Buhaga pięknie grawerowanego ale tylko na gęsi. Nosi mnie czasem do powrotu- taka właśnie nostalgia. W 2005 roku kupiłem nawet w Berlinie spłonki- leżą do dziś. Potem we Lwowie w 2011 roku kupiłem maszynkę- leży do dziś. Pamiętam czasy, gdy w Jedności Łowieckiej, której byłem członkiem i nawet pobierałem dywidendy można było kupić spłonki w tekturowym grubym okrągłym pudełku po 100 sztuk, śrut na wagę, przybitki wojłokowe i koszyczki i proch w stalowych kwadratowych pojemnikach z żółtą nalepką i czerwoną nakrętką. Zupełnie inny zapach z lufy zwłaszcza długo się trzymał na lekkiej mgiełce, zroszonej trawie o świcie.
Teraz jeszcze w prospekcie lovexa jest elaboracja tej amuny ale tylko 12/70. W prochach RS nie ma prochu do strzelby!
Co do zawijania plastikowych łusek, to oczywiście tak. Zawijają się zarówno w gwiazdkę jak i na "tekturkę' w zależności jakie były nominalne. Papierowych naboi jeszcze kilka mam ale jako pamiątkę.
Co do opłacalności, to zupełnie nie ma sensu. Śrut na wagę jest koszmarnie drogi, choć rosjanie robią sami! Odlewanie pocisków breneka nie bardzo się opłaca, ponieważ szkoda lufy z wymiennymi czokami- prawie wszystkie a do dubeltówki - szkoda oryginalnych czoków- raczej mam ja dla miecia jako klasyk. Mało kto dziś poluje nawet na zbiorówkach z gładkich luf. Już oczami wyobraźni widzę jak ktoś odlewa do drylinga czy dryling ekspresu na prawie 40 tysi ołowiane breneki .

: środa, 07 września 2016, 22:55
autor: raptorek
Witam

ja odlewam pociski ołowiane i robię breneki do kniejówki 20/70.


pozdrawiam

: czwartek, 08 września 2016, 09:11
autor: slawek1972
Podziwiam odwagę. W sumie jest to jeden z powodów przez które nie kupuje broni używanej. O odlewaniu ołowiu wiem wiele. Robię to już wiele lat- ponad 10. Odlewam pociski do luf gwintowanych. Każdy ołów jest inny- inne stopy- gdyż niemal czysty nie występuje. Stopy są bardziej miękkie i twarde. Wystarczy zbadać to miernikiem twardości i podstawić do skali Brinella. Lufa czokowana - zwężana na końcu - przepuszcza z ogromnym ciśnieniem pocisk, który może być zbyt twardy by się poddać. Ze śrutem jest odmiennie. Nadto taka lufa jest lutowana do kulowej cienkościennej i naprężenia są ukierunkowane w jedną stronę. Tyle jest fantastycznych pocisków do broni gładkolufowej w tym do kalibru 20. Ostatnio zakupiłem Hornady 20/70 - pociski płaszczowe z polimerowym wierzchołkiem w plastikowym suporcie i nie jest to jedyna propozycja na rynku.

: czwartek, 08 września 2016, 10:05
autor: tomkoziol
Jak było wspomniane na początku to ekonomia nie jest tu najważniejsza.
Niestety największy obecnie problem to dostępność śrutu w rozmiarach "myśliwskich" i w rozsądnych cenach.
Można nawet kupić nowe zaspłonkowane łuski a ze śrutem zawsze problem.
Robienie pocisków kulowych do elaboracji naboi do polowania nie wiem czy jest dobrym pomysłem.
Kolega slawek1972 dobrze to wyjaśnił. Zresztą ile ich się używa, szczególnie w kniejówkach?
Czy więc warto ryzykować dla tak niewielkich oszczędności?
A swoją drogą to jak "latają" te Hornady 20/70 z gładkiej lufy? Zawsze myślałem, że to amunicja przeznaczona do amerykańskich "wynalazków" z lufa gwintowaną.
Może jednak warto popróbować bo w lesie na 20-30 m i tak powinny latać celnie /mam kniejówkę 20/76/.

: czwartek, 08 września 2016, 10:29
autor: slawek1972
Co do latania to jeszcze nie wiem, wczoraj kupiłem. Pakowane po 5 sztuk ale drogie 63 zł za paczkę. Tu jednak cena gra druga rolę. Wziąłem dwie paczki- 10 szt. Teraz pięć wy marnuję na strzelnicy, żeby zbadać jak justują z lufami kulowymi do 50 m. Jeśli strefa śmierci da zadawalające skupienie- dwie kule i breneka- to będzie ekspres +. Co do tych oszczędności, to czasem ręce mi opadają. Jedziesz na polowanie w różne miejsca- bliżej dalej częściej. Kosztuje to pieniądze. Strzelasz może nawet do zwierza życia, robisz dublet, tryplet do dzików- może pierwszy a może ostatni raz w życiu i płacisz..., PŁACISZ ... całe 12 złotych za nabój, do karabinu wartości nowego samochodu. W sobotę jadę na kaczki 120 kilometrów od domu. Ile muszę strzelić, żeby się opłacało? Dodam, że strzelam śrutem BP. A jak trzeba ekonomicznie, to półautomat kulowy winchestera za około 4 tysie, kolimator, i młócimy. Zawsze, żona z teściową mogą robić za nagankę. Potem z pokotu skręcamy kiełbasę i sprzedać! Pewnie karabin będzie amortyzował się najdłużej.
Soorryy - poniosło mnie.