Koledzy.
Problem jest taki: partia nowych łusek, pocisk odsunięty od gwintu. Efekt - widoczny ślad odkształcenia łuski w okolicy wtoku.
Co teraz z tymi łuskami ? Elaborować dalej, czy do kosza ?
Zakładając, że partię nowych łusek sformatuję ogniowo (zmniejszona naważka, pocisk na gwincie) łuska przyjmie kształt komory i nie odkształci się w okolicy denka tylko w okolicy ramion. I to będzie dobrze. Ale moja elaboracja zakłada odsunięcie pocisku od gwintu. Co za tym idzie, po kolejnym strzale, łuska jednak się w okolicy denka odkształci. Mylę się ? Czy może jest tak, że łuska raz sformatowana ogniowo przybiera dokładnie kształt komory, nie ma żadnych luzów, i przy kolejnej elaboracji, mimo odsunięcia pocisku od gwintu, przy denku się już nie odkształci ?
Jak dobrać naważkę do ogniowego formatowania łuski ? QL na żółto i odjąć 10%, czy może na różowo i odjąć 20% ?
Łuski - odkształcenia po strzale
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Kilka pytań, na które chyba nie da się odpowiedzieć precyzyjnie bez dokładnej obdukcji . Sądzę, że nie ma żadnego problemu – ślad po strzale, kilka mm ponad wtokiem, jest całkowicie normalnym zjawiskiem występującym w zdecydowanej większości przypadków. Wystarczy by różnica średnic łuski i komory przekroczyła kilka setek a zawsze widoczna będzie „krawędź” pomiędzy plastyczną komorą prochową łuski i twardym denkiem. Zazwyczaj odkształcenie jest zdecydowanie mniejsze niż się wydaje bo „wybłyszczenie” części odkształconej w połączeniu z naturalnie matowym denkiem potęguje wrażenie optyczne.
Zacznij od pomierzenia łusek:
- comparatorem do łusek sprawdź o ile wydłużyła się łuska po strzale;
- na urządzeniu do pomiaru osiowości osadzenia pocisku sprawdź bicie denka;
Jeżeli wydłużenie łuski nie przekracza 0.1 mm i bicie denka jest mniejsze od 0.05 mm, to wszystko w porządku. W przeciwnym przypadku warto łuski formatować ogniowo, osiowo lub promieniowo.
Formatowanie osiowe podnosi trwałość łuski zapobiegając ewentualnej separacji denka przy nadmiernym headspace. Pocisk naboju formatującego musi być oparty o gwint i dość mocno zaciśnięty – tak by zamek zamykał się z dużym oporem.
Formatowanie promieniowe „ustawia” łuskę centrycznie w komorze nabojowej. Należy bezwzględnie wymontować z zamka sprężynę wypychacza a także, w niektórych przypadkach, pazur wyciągu. Łuska przed strzałem powinna zupełnie swobodnie spoczywać w komorze nabojowej a niektóre pazury (np. mauserowskie) dopychają ją do przeciwległej krawędzi. Pocisk naboju formatującego powinien być odsunięty od gwintu z wyjątkiem przypadku, gdy równocześnie formatujemy osiowo.
Do formatowania ogniowego zaleca się stosowanie pocisków lekkich (lub bardzo lekkich) dla kalibru i taką naważkę dość szybkiego prochu by przy wypełnieniu 50%-70% dawała ciśnienie bliskie maksymalnemu. Im wyższe będzie ciśnienie, tym mniejszy zostanie „margines” odkształcenia sprężystego. Dlatego wielu strzelców zaleca formatować łuski amunicją przekraczającą o 5%-10% ciśnienie maksymalne – jeżeli dysponujemy sprzętem do pomiaru ciśnienia lub mamy odpowiednie doświadczenie gwarantujące prawidłowe rozpoznawanie objawów wysokiego ciśnienia jest to całkowicie bezpieczne bo PK wynosi 115% Pmax.
Partię łusek sformatowanych ogniowo możesz używać nie przejmując się odległością pocisku od gwintu – łuski „dopasowane” do Twojej komory będą się odkształcać niemal wyłącznie w zakresie sprężystym – oczywiście pod warunkiem stosowania Neck Die. Po kilku lub kilkunastu elaboracjach łuski zaczną zamykać się w komorze nabojowej z wyraźnie wyczuwalnym oporem. Trzeba będzie delikatnie „liznąć” je na ramionach lub body. Zmierz łuski, by stwierdzić gdzie występuje opór i albo podbij ramiona o 0.02-0.04 mm albo minimalnie sformatuj body (lub obie te czynności). Większość matryc NS posiada możliwość podbijania ramion, są też specjalne – robione chyba tylko na zamówienie. Do komory prochowej nie musisz mieć Body Die, wystarczy odsunąć FL od shellholdera (nieco wykręcić matrycę).
Co z już odstrzelonymi łuskami? Za mało mam informacji. Myślę że nic im nie dolega ale decyzję powinieneś podjąć samemu po pomierzeniu odkształceń. Spinacz pozwoli wyczuć „wysoko zaawansowaną” separację denka, początki (zresztą mało groźne jeśli nie będziesz formatować FL) są do wyłapania wyłącznie odpowiednim czujnikiem – np. jak w „sąsiednim” temacie.
Zacznij od pomierzenia łusek:
- comparatorem do łusek sprawdź o ile wydłużyła się łuska po strzale;
- na urządzeniu do pomiaru osiowości osadzenia pocisku sprawdź bicie denka;
Jeżeli wydłużenie łuski nie przekracza 0.1 mm i bicie denka jest mniejsze od 0.05 mm, to wszystko w porządku. W przeciwnym przypadku warto łuski formatować ogniowo, osiowo lub promieniowo.
Formatowanie osiowe podnosi trwałość łuski zapobiegając ewentualnej separacji denka przy nadmiernym headspace. Pocisk naboju formatującego musi być oparty o gwint i dość mocno zaciśnięty – tak by zamek zamykał się z dużym oporem.
Formatowanie promieniowe „ustawia” łuskę centrycznie w komorze nabojowej. Należy bezwzględnie wymontować z zamka sprężynę wypychacza a także, w niektórych przypadkach, pazur wyciągu. Łuska przed strzałem powinna zupełnie swobodnie spoczywać w komorze nabojowej a niektóre pazury (np. mauserowskie) dopychają ją do przeciwległej krawędzi. Pocisk naboju formatującego powinien być odsunięty od gwintu z wyjątkiem przypadku, gdy równocześnie formatujemy osiowo.
Do formatowania ogniowego zaleca się stosowanie pocisków lekkich (lub bardzo lekkich) dla kalibru i taką naważkę dość szybkiego prochu by przy wypełnieniu 50%-70% dawała ciśnienie bliskie maksymalnemu. Im wyższe będzie ciśnienie, tym mniejszy zostanie „margines” odkształcenia sprężystego. Dlatego wielu strzelców zaleca formatować łuski amunicją przekraczającą o 5%-10% ciśnienie maksymalne – jeżeli dysponujemy sprzętem do pomiaru ciśnienia lub mamy odpowiednie doświadczenie gwarantujące prawidłowe rozpoznawanie objawów wysokiego ciśnienia jest to całkowicie bezpieczne bo PK wynosi 115% Pmax.
Partię łusek sformatowanych ogniowo możesz używać nie przejmując się odległością pocisku od gwintu – łuski „dopasowane” do Twojej komory będą się odkształcać niemal wyłącznie w zakresie sprężystym – oczywiście pod warunkiem stosowania Neck Die. Po kilku lub kilkunastu elaboracjach łuski zaczną zamykać się w komorze nabojowej z wyraźnie wyczuwalnym oporem. Trzeba będzie delikatnie „liznąć” je na ramionach lub body. Zmierz łuski, by stwierdzić gdzie występuje opór i albo podbij ramiona o 0.02-0.04 mm albo minimalnie sformatuj body (lub obie te czynności). Większość matryc NS posiada możliwość podbijania ramion, są też specjalne – robione chyba tylko na zamówienie. Do komory prochowej nie musisz mieć Body Die, wystarczy odsunąć FL od shellholdera (nieco wykręcić matrycę).
Co z już odstrzelonymi łuskami? Za mało mam informacji. Myślę że nic im nie dolega ale decyzję powinieneś podjąć samemu po pomierzeniu odkształceń. Spinacz pozwoli wyczuć „wysoko zaawansowaną” separację denka, początki (zresztą mało groźne jeśli nie będziesz formatować FL) są do wyłapania wyłącznie odpowiednim czujnikiem – np. jak w „sąsiednim” temacie.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski