Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
Mam kilkaset szt amunicji wojskowej lakierowanej.
Lata jak chce, spłonki wypycha, Kilka razy na 200 strzałów trzeba było młotka do odryglowania.
Kilka strałów na zimno jest ok ale od 10 zaczyna się problem zodryglowaniem.
Mam dwie łuski tak nadęte że teraz na zimno nie wychodzą - tylko ząb się ześlizguje , a potem wycior i młotek.
Stan lufy i komory - jak nowa.
Czy warto bawić się w rozcalenie, wymianę prochu?
Na początek chciałem rozcalić kilka szt i sprawdzić co za proch ( pokruszony? pył?) w nich siedzi.
Muszę kupić i prasę i matryce i młotek do rozcalenia ale łuska spłonka (już ta nie korodująca chyba) i pocisk mam.
Lata jak chce, spłonki wypycha, Kilka razy na 200 strzałów trzeba było młotka do odryglowania.
Kilka strałów na zimno jest ok ale od 10 zaczyna się problem zodryglowaniem.
Mam dwie łuski tak nadęte że teraz na zimno nie wychodzą - tylko ząb się ześlizguje , a potem wycior i młotek.
Stan lufy i komory - jak nowa.
Czy warto bawić się w rozcalenie, wymianę prochu?
Na początek chciałem rozcalić kilka szt i sprawdzić co za proch ( pokruszony? pył?) w nich siedzi.
Muszę kupić i prasę i matryce i młotek do rozcalenia ale łuska spłonka (już ta nie korodująca chyba) i pocisk mam.
-
- Posty: 193
- Rejestracja: niedziela, 16 października 2011, 15:29
- Lokalizacja: Łódź
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Re: Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
<ol>100 nowych spłonek kosztuje 20 zł - czy warto ryzykować nie będąc pewnym jakości tych wojskowych spłonek.</ol><ol>Łuski jednorazowe (berdan - wprawdzie da się adoptować do boxera ale nie warto) więc po wystrzeleniu i tak będziesz musiał kupić mosiężne. Po wyjęciu pocisku czeka Cię formatowanie szyjki i obróbka jej krawędzi bo prawie na pewno pociski są crimpowane. Prawdopodobnie zniszczysz matryce.</ol><ol>Pociski przedstawiają pewną wartość strzelnicową bo do polowania się nie nadają. Jeśli uważasz, że są warte zachodu to kup matrycę do rozcalania - młotkiem zajmie Ci to ze dwa dni a pewnie i 2 młotki połamiesz przy okazji.</ol>epaa pisze:... łuska spłonka (już ta nie korodująca chyba) i pocisk mam.
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
Dzięki za odpowiedzi. Czyli nie warto.
Koledzy strzelają z tego tysiącami ale widzę że dla tych kilkudziesięciu punktów więcej trzeba zrobić coś od nowa, a to wystrzelać relaksowo.
W takim razie co radzicie na początek? Od czego zacząć?
Jakie łuski, spłonki, proch i pociski.
Idzie do mnie prasa LEE LOAD MASTER ale to chyba raczej do pistoletów. ( choć podajnik do amunicji karabinowej też jest dostępny) więc i prasę i matryce trzeba dobrać.
Koledzy strzelają z tego tysiącami ale widzę że dla tych kilkudziesięciu punktów więcej trzeba zrobić coś od nowa, a to wystrzelać relaksowo.
W takim razie co radzicie na początek? Od czego zacząć?
Jakie łuski, spłonki, proch i pociski.
Idzie do mnie prasa LEE LOAD MASTER ale to chyba raczej do pistoletów. ( choć podajnik do amunicji karabinowej też jest dostępny) więc i prasę i matryce trzeba dobrać.
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Nigdy nie miałem LEE LOAD MASTER, nawet jej w naturze nie widziałem, więc to co piszę opiera się o opinie użytkowników a nie własne doświadczenie. Poza bardzo udanym dozownikiem prochu właściwie nic w niej nie działa tak jak powinno - natomiast świetnie sprawdza się jako single press po wyłączeniu auto indexing. Drugiej prasy zatem kupować nie musisz - przynajmniej na początek. Wystarczy że dokupisz matryce, shellplatte i ewentualnie turret oraz ręczną osadzarkę spłonek + wszystkie narzędzia do czyszczenia i obróbki łusek..
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
Krakus dobrze radzi.
Młotek to tylko do pocisków ołowianych lub jednostkowych rozcaleń. Matryca rozcalająca typu collet sprawdza się wyśmienicie. tylko trzeba pamiętać że do każdego kalibru ( średnicy ) jest potrzebna inna wkładka . Tym sposobem rozcaliłem 800 naboi 9mm para w jeden wieczór bo miały za gorącą naważkę ( amunicja NATO do pistoletów maszynowych )
Snipper
Młotek to tylko do pocisków ołowianych lub jednostkowych rozcaleń. Matryca rozcalająca typu collet sprawdza się wyśmienicie. tylko trzeba pamiętać że do każdego kalibru ( średnicy ) jest potrzebna inna wkładka . Tym sposobem rozcaliłem 800 naboi 9mm para w jeden wieczór bo miały za gorącą naważkę ( amunicja NATO do pistoletów maszynowych )
Snipper
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
Lądowa mówisz??? To nadejdzie od wschodu Via Alaska i Kamczatka??epaa pisze:Dzięki, największą wadą LEE jest to że dojdzie za dwa miesiące ( przesyłka lądowa)
Jaka jest żywotność łusek S&B i czy to prawda że trzeba je rozwiercać pod spłonki bo gniazdo za płytkie?
Ja odpuszczam szyjki przed pierwszym cyklem. Gniazda i tak trzeba przefrezować - chociażby dla sprawdzenia. Faktem jest, że z S&B schodzi najdłużej. Robi się to wszak jeden raz, a łuska nawet czeska wytrzyma na pewno kilka cykli.
Alternatywą są czeskie spłonki - ale tego nigdy nie próbowałem.
forester
A je nie miałem nigdy problemu. Posiadam łuski S&B w kalibrach 223rem, 308w, 6,5x55, 30-06spr. Wszystkie te łuski spłonkowałem spłonkami CCI, Federal, Murom, Po za tym że odrobinę ciężej wchodzą to nie zauważyłem żadnych różnic. Oczywiście jest też taka możliwość że ta amunicja wysyłana na eksport ma zunifikowane gniazdo spłonkowe.
Snipper
Snipper
Re: Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
Nie chce podwazac autorytetow ,ale ja bym zrobil troche inaczej:Krakus pisze: Po wyjęciu pocisku czeka Cię formatowanie szyjki i obróbka jej krawędzi bo prawie na pewno pociski są crimpowane. Prawdopodobnie zniszczysz matryce.
Pociski przedstawiają pewną wartość strzelnicową bo do polowania się nie nadają. Jeśli uważasz, że są warte zachodu to kup matrycę do rozcalania - młotkiem zajmie Ci to ze dwa dni a pewnie i 2 młotki połamiesz przy okazji.
Rozcalic matryca rozcalajaca ,przewarzyc kilka sztuk ,zmniejszyc nawazke o 1 gr ,i scalic ponownie.
Ewentualnie zlozyc na innym prochu.
Nie trzeba formatowac szyjki ,luska stalowa jest wystarczajaco sprezysta ,nie byla przeciez odstrzelona ,a pociski Boat Tail ze stalowym plaszczem nie pokalecza sie przy ponownym scalaniu.
Oczywiscie w ten sposob otrzymamy amunicje treningowo rekreacyjna ,ale zawsze.
Druga sprawa ,czy z bronia jest wszystko w pozadku ?
Ja z bratem konczymy juz trzecia konserwe (konserwa to 880 szt) radzieckiej amunicji z 1975r ,i poza kilkoma niewypalami ,jakies 2-3 szt na 3 konserwy ,nie mielismy zadnych problemow z otwieraniem zamka czy objawami nadcisnienia.
Zacznijmy od tegp czy lufa jest na pewno .311 ,a nie .308 w bruzdach.
Pozdrawiam Bready
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Re: Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
Nawet nie myślałem o kaleczeniu pocisków. Raz tylko miałem do czynienia z podobną sytuacją w kalibrze 7.62x51 (308W) - tam pociski miały płaskie denko. Przy osadzaniu szyjka była “zawijana” do środka i oczywiście nabój nie wchodził do komory. Jeśli są to pociski BT, to zapewne masz rację, że formatowania można uniknąć.Bready pisze:... a pociski Boat Tail ze stalowym plaszczem nie pokalecza sie przy ponownym scalaniu. ...
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
Re: Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
W stalowej lusce tego sie chyba nie da zrobic ,szybciej krawedz luski moze skrawac pociskKrakus pisze: Przy osadzaniu szyjka była “zawijana” do środka i oczywiście nabój nie wchodził do komory.
Osobiscie tylko raz rozcalalem radziecka amunicje militarna w stalowych luskach ,3 szt.
Przy zakupie militarnej amunicji z odzysku w kalibrze 30-06 trafily mi sie 3 szt smugowych w stalowym plaszczu ,a ze szkoda mi lufy w Sako na stalowy plaszcz ,a chcialem zobaczyc jak wyglada strzelanie ze smugaczy .to pociski wystrzelilem z Mosina.
Natomiast przekladalem pociski i proch ,ponad 50 szt w militarnej 30-06 w luskach mosieznych ,tez ze wzgledu na stalowy plaszcz.
Bez formatowania szyjki poszlo bez problemu ,ale nowe pociski byly tez BT.
Proch zmienilem ze wzgledu na to ze nowe pociski byly ciezsze niz orginalne ,a brak bylo danych na temat orginalnego prochu.
Pozdrawiam Bready
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Re: Reelaboracja (wymiana prochu) 7,62x54R
Zawijało, zawijało. Oczywiście nie całą krawędź lecz fragmenty. Po wyjęciu crimpowanego pocisku wąski pierścień przy końcu szyjki był już do środka wyraźnie odgięty a pocisk robił resztę.Bready pisze:W stalowej lusce tego sie chyba nie da zrobic ,szybciej krawedz luski moze skrawac pocisk ...
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
No popatrz , a w latach "sierpa i młota" pisali/znaczyli "made in USSR" czyli:epaa pisze:broń jest z 1943 ma sierp i młot z iżewska
laserem wypalony KO -91/30 MADE IN RUSSIA 7,62 x54R
"Soyuz Sovetskikh Sotsialisticheskikh Respublik"
tak po anglosakiemu...
albo CCCP =Союз Советских Социалистических Республик
- Krakus
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 428
- Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 16:23
- Lokalizacja: Kraków
Znów nas Piter za offtopic pogoni (i będzie mieć rację) ale może uszanuje siwą głowę i zbyt mocno nie będzie bić .mkl1 pisze:... made in USSR" czyli:
"Soyuz Sovetskikh Sotsialisticheskikh Respublik" ...
Gwoli ścisłości. USSR to Union of Soviet Socialist Republics a Soyuz Sovetskikh Sotsialisticheskikh Respublik to nieformalna nazwa okreslana skrótem SSSR
darzbór!
Paweł Morawski
Paweł Morawski
- P_iter
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 2626
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
- Lokalizacja: Warszawa
Jak mam się nie wyżywać, to zacznij pisać na temat. Masz wiedzę, to się nią podziel. Pisanie dla samego zaistnienia nie na sensu. Tylko dlatego Twój wpis nie został skasowany abyś to w końcu zrozumiał.Maciek K pisze:Wam nic nie zrobi, na mnie się "wyżyje"Krakus pisze:Znów nas Piter za offtopic pogoni (i będzie mieć rację) ale może uszanuje siwą głowę i zbyt mocno nie będzie bić .
Wyprowadzony z równowagi Mod.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
P_iter
SP0VIP
Po jakich rowkach komoryepaa pisze:Na łusce piękne ślady po rowkach komory. tylko ostanie 4 mm lśni
Akurat tez mam Izewskiego Mosina z 1943 r ,i na zewnatrz sa niewykonczone slady obrobki ,i jej braku ,ale luska po strzale nie ma zadnych sladow rowkow.
Daj zdjecie tej luski.
P.S.
Co do tych bic USSR to pewnie wspolczesnie dodane ,na moim nawet CCCP nie ma
Pozdrawiam Bready
Czy można i jakie jest ryzyko nakarmienia mosina pociskami 123 gr ( od AK)
Kaliber lufy mojego mosina jest identyczny jak zaprzyjaźnionego AK to znaczy 7,72 mierzone śrubą mikrometryczną na pocisku delikatnie zarysowanym w koronie lufy ( dla porównania TT ma 7,62)
Łuski S&B
spłonki murom kvb-7
Lufa 730 mm
proch lovex S060
Druga alternatywa to pociski 195 gr Ares - ołowiane malowane ale tych to pewnie w żadnej tabeli nie będzie.
A może ktoś wie gdzie można dorwać .311 150 - 180 gr?
Kaliber lufy mojego mosina jest identyczny jak zaprzyjaźnionego AK to znaczy 7,72 mierzone śrubą mikrometryczną na pocisku delikatnie zarysowanym w koronie lufy ( dla porównania TT ma 7,62)
Łuski S&B
spłonki murom kvb-7
Lufa 730 mm
proch lovex S060
Druga alternatywa to pociski 195 gr Ares - ołowiane malowane ale tych to pewnie w żadnej tabeli nie będzie.
A może ktoś wie gdzie można dorwać .311 150 - 180 gr?
Przeciśnij przez wcześniej dobrze naoliwioną lufe mosina kulkę ołowianą o średnicy .323",ołów sie dopasuje do przewodu i dopiero ją zmierz,potrzebujesz wiedzieć ile ma w bruzdach,a nie w polach gwintu.epaa pisze:Czy można i jakie jest ryzyko nakarmienia mosina pociskami 123 gr ( od AK)
Kaliber lufy mojego mosina jest identyczny jak zaprzyjaźnionego AK to znaczy 7,72 mierzone śrubą mikrometryczną na pocisku delikatnie zarysowanym w koronie lufy ( dla porównania TT ma 7,62)
Łuski S&B
spłonki murom kvb-7
Lufa 730 mm
proch lovex S060
Druga alternatywa to pociski 195 gr Ares - ołowiane malowane ale tych to pewnie w żadnej tabeli nie będzie.
A może ktoś wie gdzie można dorwać .311 150 - 180 gr?
7.62 x 53 R Fin.-7.87mm/.310" w bruzdach
7.62 x 54 R Russ.Nagant-7.92mm/.312"
Temat stary ale podłacze się z pytaniem.
W książce Ejsmonta - Elaboracja amunicji jest napisane że po rozcaleniu naboju nie wolno użyć tego samego prochu drugi raz. Opisał tak nawet przy sytuacji w której wczoraj elaborowałeś, dzisiaj strzelasz na strzelnicy szukając naważki, coś nie pykło i rozcalasz amunicję deaktywując proch.
Rozumiem że jeśli robię naboje kompresując ładunek na 101 % lub jestem nawet blisko 100 to osadzając pocisk mogę zgnieść proch i przy ponownym wykorzystaniu nasypać puder zamiast ziaren co jest wysoce niebezpieczne ale jeśli składam np na 95-97% wypełnienia naboju to dlaczego nie mogę odzyskać prochu?
W książce Ejsmonta - Elaboracja amunicji jest napisane że po rozcaleniu naboju nie wolno użyć tego samego prochu drugi raz. Opisał tak nawet przy sytuacji w której wczoraj elaborowałeś, dzisiaj strzelasz na strzelnicy szukając naważki, coś nie pykło i rozcalasz amunicję deaktywując proch.
Rozumiem że jeśli robię naboje kompresując ładunek na 101 % lub jestem nawet blisko 100 to osadzając pocisk mogę zgnieść proch i przy ponownym wykorzystaniu nasypać puder zamiast ziaren co jest wysoce niebezpieczne ale jeśli składam np na 95-97% wypełnienia naboju to dlaczego nie mogę odzyskać prochu?
Greenhard pisze:Temat stary ale podłacze się z pytaniem.
W książce Ejsmonta - Elaboracja amunicji jest napisane że po rozcaleniu naboju nie wolno użyć tego samego prochu drugi raz. Opisał tak nawet przy sytuacji w której wczoraj elaborowałeś, dzisiaj strzelasz na strzelnicy szukając naważki, coś nie pykło i rozcalasz amunicję deaktywując proch.
Rozumiem że jeśli robię naboje kompresując ładunek na 101 % lub jestem nawet blisko 100 to osadzając pocisk mogę zgnieść proch i przy ponownym wykorzystaniu nasypać puder zamiast ziaren co jest wysoce niebezpieczne ale jeśli składam np na 95-97% wypełnienia naboju to dlaczego nie mogę odzyskać prochu?
Ja sądzę*, że pisząc taką książkę, musisz po prostu być bardzo zachowawczy i ostrożny. By ktoś nie podał Cię np do sądu , bo stracił palce czy oczy. Dlatego pisze się takie rzeczy z dużym zapasem bezpieczeństwa.
Osobiście, rozcalałem amunicję i to nie po 1 dniu, tylko po paru tygodniach, proch odzyskałem i wykorzystałem, pociski przetopiłem i odlałem nowe, łuskę ze spłonką oczywiście również wykorzystałem.
Ale nie radziłbym nikomu by na moją odpowiedzialność to robił - każdy ma swój rozum, ponosi ryzyko swoich działań.
Stosując się do zaleceń książkowych, czy tabel elaboracyjnych masz prawie 100% gwarancji że zabawa jest bezpieczna.
Jeśli zaczniesz te granice przekraczać, to gwarancja nie obowiązuje
Istnieje też ryzyko, że jak kilka razy przekroczysz granice, zobaczysz że nic złego się nie dzieje, to możesz zacząć je przekraczać coraz częściej aż pewnego pięknego dnia może być o jeden raz za dużo.
Dlatego generalnie bezpieczniej jest się trzymać książkowych rozwiązań.
*ale to tylko mój osąd, każdy to robi na własny użytek, własne ryzyko przy użyciu własnego rozumu
To czy użyje proch drugi raz czy nie to mój wybór. Staram się dowiedzieć co autor miał na myśli że nie można użyć prochu drugi raz. Co dzieje się z takim prochem raz załadowanym do naboju. Wchodzi w reakcje z mosiądzem, z chemią w spłonce, z ołowiem w pocisku? Tego p. Ejsmont nie napisał. Skoro bawimy się w skomplikowane procesy to twierdzenia mnie nie zadowalają. Coś jak: "Pamiętaj chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody". I wtedy pytam się: dlaczego
z rzeczy które przychodzą do głowyGreenhard pisze:To czy użyje proch drugi raz czy nie to mój wybór. Staram się dowiedzieć co autor miał na myśli że nie można użyć prochu drugi raz. Co dzieje się z takim prochem raz załadowanym do naboju. Wchodzi w reakcje z mosiądzem, z chemią w spłonce, z ołowiem w pocisku? Tego p. Ejsmont nie napisał. Skoro bawimy się w skomplikowane procesy to twierdzenia mnie nie zadowalają. Coś jak: "Pamiętaj chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody". I wtedy pytam się: dlaczego
- bo może mieć większy kontakt z wilgocią niż w zamkniętym szczelnie pojemniku
- bo wielokrotnie przesypywany, ugniatany, może zmienić swoją postać - robiąc się pyłem który będzie spalał się zupełnie inaczej niż płatki czy kulki czy pręciki
- bo jeszcze kilka tego typu niebezpieczeństw można wymyślić - które w skrajnym przypadku, gdyby zaistniały mogą doprowadzić do problemu
idąc Twoim tropem myślenia - dlaczego stawia się znak ograniczenia prędkości do 40 km/h ?
a co 41 km/h to już będzie śmiertelny wypadek ?
a może 42 km/h też się da jechać,
o popatrz, tamten kierowca właśnie przejechał z prędkością 80/h i nic się nie stało
to są tego typu dywagacje ...