9/223 sprzęt

Moderatorzy: wierzba, P_iter

Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

9/223 sprzęt

Post autor: Sekal »

Witam
Przymierzam się do samodzielnej elaboracji. Miesięcznie zużywam ok 1000 sztuk 9x19 i ok 500 sztuk .223 i na taką wydajność się nastawiam.

Proszę o weryfikację czy mój pomysł na warsztat ma sens
1. Czyszczenie łusek (odspłonkowane, unifikacja gniazda spłonkowego i po formatowaniu)
- myjka do czyszczenia wstępnego (mała do 3l)
- tumbler do czyszczenia na sucho i polerki (Frankford Arsenal)
2. Waga Frankford Arsenal DS-750
3. Prasa REDDING T7 z kompletem matryc do 9 i 223 i mechanizmem osadzania spłonek

Jak to widzicie ?
lechu
Posty: 878
Rejestracja: poniedziałek, 06 maja 2013, 11:05
Lokalizacja: pomorskie

Post autor: lechu »

Zajedziesz się.

Potrzebujesz:
myjki na mokro
wagi do sprawdzania naważek - szalkowa, ewentualnie elektroniczna, plus przede wszystkim dozownik - najlepiej na prasie progresywnej...
Minimum Lee Turret, progresywna Load Master lepiej, a później tylko drożej.

Pytanie jakiej dokładności oczekujesz od .223. Jak dynamika to progresywna wystarczy.
cezarycezary
Posty: 103
Rejestracja: środa, 19 października 2016, 11:19

Post autor: cezarycezary »

Jeśli nie zależy Tobie na wyglądzie łusek /świecenie/ to daruj sobie tumbler do czyszczenia na sucho najszybciej dokładnie umyjesz łuski w myjce ultradźwiekowej /cykl góra 20min/ w tumblerze mokrym co najmniej godzina lub wiecej, potem szybkie suszenie na suszarce do grzybów za 70zł kupionej na znanym portalu aledno :mrgreen: Pamiętaj pod wpływem gorącej wody i chemi łuski ciemnieją. Jeśli strzelasz z AR-a to kup lepiej matryce do 223rem reddinga lub rcbs sa ,,ściślejsze,, albo odzielna matryce FL small base maja takie na niemieckim brownellsie natomiast zaciskajaca crimpującą do 223rem świetną robi lee. Przy takiej ilości amo kup jakąć prasę rewolwerową co najmniej turreta
Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sekal »

lechu pisze:Zajedziesz się.

Potrzebujesz:
myjki na mokro
wagi do sprawdzania naważek - szalkowa, ewentualnie elektroniczna, plus przede wszystkim dozownik - najlepiej na prasie progresywnej...
Minimum Lee Turret, progresywna Load Master lepiej, a później tylko drożej.

Pytanie jakiej dokładności oczekujesz od .223. Jak dynamika to progresywna wystarczy.
No właśnie tego zajechania się obawiam. Rozumiem, że problemem jest brak indeksowania w T7.
Jeśli chodzi o 223 to fajnie puknąć dynamicznie ale czasem i na 200m i perspektywą wejścia w 308
Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sekal »

cezarycezary pisze:Jeśli nie zależy Tobie na wyglądzie łusek /świecenie/ to daruj sobie tumbler do czyszczenia na sucho najszybciej dokładnie umyjesz łuski w myjce ultradźwiekowej /cykl góra 20min/ w tumblerze mokrym co najmniej godzina lub wiecej, potem szybkie suszenie na suszarce do grzybów za 70zł kupionej na znanym portalu aledno :mrgreen: Pamiętaj pod wpływem gorącej wody i chemi łuski ciemnieją. Jeśli strzelasz z AR-a to kup lepiej matryce do 223rem reddinga lub rcbs sa ,,ściślejsze,, albo odzielna matryce FL small base maja takie na niemieckim brownellsie natomiast zaciskajaca crimpującą do 223rem świetną robi lee. Przy takiej ilości amo kup jakąć prasę rewolwerową co najmniej turreta
Myjkę i tak chcę kupić do czyszczenia wstępnego łusek a jak wrzucę w nią suwadło to też ładnie wymyje.
Co do prasy to obstawiałem T7 albo Lee LM. XL650 jest genialny ale bym musiał zwiększyć ilość wystrzelonych pocisków 4 krotnie.
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 689
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Kolega Lechu ma rację. To nie jest zestaw do trzepania masówki.

O ile Lee Turret ma automatyczne indeksowanie głowicy, to Redding T7 chyba nie. Każda operacja będzie wymagała ręcznego przesuwania głowicy do następnej pozycji. W praktyce wyjdzie niewiele szybciej, niż na prasie jednostanowiskowej.

Dużą wydajność osiągniesz tylko z prasą progresywną, wyposażoną w dozownik prochu i system osadzania spłonek. Przy ręcznym podawaniu łusek i pocisków masz szansę zrobić około 130-150 nabojów na godzinę.
Mając podajnik łusek lub pocisków, wydajność rośnie do około 350/h.

W zależności od budżetu, wybór prasy zawęź do tych:
- Lee Loadmaster
- Hornady AP
- Dillon XL550 lub 650

Ja mam Hornady, jeden kolega Dillona 650, drugi właśnie kupił Loadmastera. Jak dotąd, każdy z nas jest zadowolony.

Jeśli łuski nie są utytłane w smarze i piasku, mycie nie będzie konieczne.
Ale jeśli będzie, no to tak jak kolega napisał - tylko na mokro. Albo tumblerem za kilkaset złotych, albo w pralce za podobne pieniądze (łuski zapakuj do worka lub grubej skarpety).

Odpuść też zabawy z kanalikiem ogniowym i gniazdem spłonki. W 3Gunie ma to zerową przydatność, natomiast zjada mnóstwo czasu.
Nie ma sensu też przycinanie łusek - prędzej pękną, niż urosną do przycinania.
To wszystko ma znaczenie jedynie przy elaborowaniu bardzo precyzyjnej amunicji. Ma to sens, jeśli masz broń zdolną wykorzystać jej potencjał.

Kup za to wagę szalkową. Przyda się do ustawienia dozownika prochu na prasie. Potem do kontroli, raz na kilkadziesiąt cykli.

A co do .308 Win... Za pomocą Lee Loadera tłukę młotkiem amunicję, która robi 0.6 MOA. Na progresywnej też nie najgorzej - około 0.5 MOA (4cm na 300m). Może gdybym strzelał na większe dystanse, to posiadany sprzęt stałby się dla mnie ograniczeniem. Na razie tego nie zauważam i radośnie ćwiczę dalej. :)
Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sekal »

Więc powiadacie, że
- myjka ultradźwiękowa
- Lee LM z podajnikiem pocisków i łusek z matrycami do 9 i 223
- waga do ustawienia i kontroli dozownika
i można otwierać małą fabryczkę :)

Mając XL 650 możesz spodziewać się wielu przyjaciół, którzy będą wpadać z kubełkami pełnymi łusek ;)
lechu
Posty: 878
Rejestracja: poniedziałek, 06 maja 2013, 11:05
Lokalizacja: pomorskie

Post autor: lechu »

Zamiast myjki - czyszczenie na mokro, ale jak chcesz się sam przekonać... ; ) i nie, w myjce nie umyjesz 1000 łusek, na raz, 500 też nie. Chyba, że kupisz dużą przemysłową.
Co do czasu mycia na mokro - nie ma on znaczenia. Myjesz 2 x w miesiącu, raz 9 tkę, raz .223. Jak tumbler sobie chodzi możesz robić cokolwiek innego.
Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sekal »

lechu pisze:Zamiast myjki - czyszczenie na mokro, ale jak chcesz się sam przekonać... ; ) i nie, w myjce nie umyjesz 1000 łusek, na raz, 500 też nie. Chyba, że kupisz dużą przemysłową.
Co do czasu mycia na mokro - nie ma on znaczenia. Myjesz 2 x w miesiącu, raz 9 tkę, raz .223. Jak tumbler sobie chodzi możesz robić cokolwiek innego.
Poproszę o wersję dla słabszych.
Mycie na mokro to bęben polerski, chemia, satelitki i śrut albo tumbler z miską w której można wlać płyny.
Co możecie polecić, bo takiej opcji nie rozważałem.
lechu
Posty: 878
Rejestracja: poniedziałek, 06 maja 2013, 11:05
Lokalizacja: pomorskie

Post autor: lechu »

Fabryczne z Chin kupisz na forum, wsad również.

Ja mam samoróbkę robioną przez Kolegę z klubu. Plus wsad i chemia np stąd:
http://alco.com.pl/wsady-plyny-polerskie,c193.html
Mieszanina kulek i satelitek. Są wątki na forum - poczytaj, bo warto.
zoom2
Posty: 282
Rejestracja: wtorek, 19 września 2017, 10:09
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zoom2 »

Pozwolę sobie ma mały off top.
Jakiej realnej wydajności mogę się spodziewać ( ilość sztuk/godzinę) przyjmując nastepujące warunki :

wariant A

w miarę ogarnięta obsługa sprzętu
kaliber 9 para i 45 acp
łuski umyte i zaspłonkowane
prasa jednostanowiskowa Lee Breech Lock Challenger (lub analogicznej klasy)
matryce Lee
podajnik prochu na matrycy (prasie)
pociski BEZ smarowania

wariant B
w miarę ogarnięta obsługa sprzętu
kaliber 9 para i 45 acp
łuski umyte i zaspłonkowane
prasa rewolwerowa Lee Value Turret Press (lub analogicznej klasy)
matryce Lee
podajnik prochu na matrycy (prasie)
pociski BEZ smarowania

warianty C i D analogiczne do wariantów A i B z tą różnicą , że materiałem wyjściowym będą łuski tylko umyte , a spłonkownie ma być wykonywane na prasie z wykorzystaniem podajnika spłonek.


I jeszcze pytanie jakie są przewagi lub nie spłonkowania "oddzielnego ręcznego" od spłonkowania na prasach jednostanowiskowych lub prasach rewolwerowych (turret)?
Która metoda w realnym życiu jest wygodniejsza?

Moje pytania nie dotyczą użycia pras progresywnych !!!!!
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 689
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Wariant C dawał mi wydajność około 50 sztuk na godzinę.
Wariant A - tylko raz robiłem spłonkowanie za pomocą ręcznego narzędzia. Trwało to zbyt wolno i następną elaborację robiłem już na prasie (wtedy jeszcze miałem jednostanowiskową). Wydajność wynosiła żałosne 20 sztuk na godzinę, ale był to też mój pierwszy raz.

Montowanie automatycznego podajnika prochu do pras jednostanowiskowych jest moim zdaniem bez sensu. OK, załóżmy, że jednym ruchem będziesz chciał zrobić kielich i nasypać proch. Co potem zrobisz? Zmienisz matrycę na osadzającą i dodasz pocisk? Czy ostrożnie, aby nie rozsypać prochu, będziesz wyjmować łuskę i odstawiać ją na bok?
Jeśli miałbym coś zasugerować, to lepiej sprawdzi się dozownik stojący obok prasy. Robisz X kielichów, a potem kolejno zasypujesz je prochem i nie wypuszczając łuski z ręki od razu podajesz ją na prasę w celu osadzenia pocisku.

A najlepiej odpuść oba scenariusze i kupuj turreta.
wierzba
<font color=darkred>Administrator</font>
Posty: 712
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2011, 09:01
Lokalizacja: Józefosław

Post autor: wierzba »

Wariant B Lee Classic Cast Turret - ale w wersji trudniejszej bo łuski umyte ale nie zaspłonkowane (spłonkowanie na prasie w trakcie produkcji bo nie ma sensu spłonkować oddzielnie wcześniej przy pracy z Lee CCT).
- 9x19 wydajność 200 szt na godzinę,
- .223 nie mam pojęcia ale pewno niewiele mniej.

Miałem do czynienia z Dillonem 550/650 i wcale nie uważam że to mistrzostwo świata, wolę Lee.
pozdrawiam
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
zoom2
Posty: 282
Rejestracja: wtorek, 19 września 2017, 10:09
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zoom2 »

Dzięki Panowie za wskazówki . Kolejne zapytanko.
Było juz na forum i wyrobiłem sobie jako takie zdanie ale co mi szkodzi zapytać.

Jak dużym uchybieniem jest mycie (9x19 i 45acp) łusek ze starymi spłonkami , przy założeniu że rozspłonkowanie ma nastapić na prasie w połączeniu z formowaniem umytej łuski?

Osobiście nie mam wątpliwości , że mycie bez spłonek jest zdecydowanie bardziej eleganckie ale jestem leniwy .
Awatar użytkownika
Sekal
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 25 września 2017, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Sekal »

zoom2 pisze:Osobiście nie mam wątpliwości , że mycie bez spłonek jest zdecydowanie bardziej eleganckie ale jestem leniwy .
Też zastanawiam się nad tą kwestią ale w przypadku Lee LM to przy procesie odspłonkowania przed myciem widzę potrzebę robienia tego w drugiej prasie służącej tylko do tego.
Awatar użytkownika
donkihot
Posty: 1340
Rejestracja: piątek, 26 maja 2017, 11:20
Lokalizacja: Dąbrówka- woj. Mazowieckie
Kontakt:

Post autor: donkihot »

Nie ma problemu, możesz myć ze spłonkami tylko potem jak odspłonkujesz musisz każdą sztukę wziąć w łapki i ręcznie wyczyścić gniazdo spłonki (murzyńska robota)
Ja w mokrej myję bez spłonek i gniazda mam czyściutkie, gotowe do osadzania spłonek. Znacznie szybciej i wygodniej.
Walczący z wiatrakami.
Zajrzyj na moją stronę WWW
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 689
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Ja to olewam. Brudne, czyste - spłonka wchodzi tak samo. A na 15-50m różnicy nie robi.
Myję łuski tylko raz, jak przywiozę brudne ze strzelnicy. Odspłonkowanie, format, założenie nowej spłonki, proch, pocisk, crimp - wszystko robię w jednym cyklu.
wierzba
<font color=darkred>Administrator</font>
Posty: 712
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2011, 09:01
Lokalizacja: Józefosław

Post autor: wierzba »

Zoom2: problemem nie są brudne gniazda spłonek ale to że jak umyjesz na mokro ze starymi spłonkami to taki zestaw jest piekielnie trudno wysuszyć.
Ja bym się bał że w gnieździe( i starej spłonce) zostanie trochę wilgoci która spowoduje zawilgnięcie nowej spłonki, tym bardziej że materiał inicjujący spłonek jest hygroskopijny.
pozdrawiam
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 689
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Wierzba - na wszystko są sposoby. :-)
Latem wystarczy zostawić łuski na balkonie. Słońce tak je nagrzeje, że w jeden dzień pozbędą się wilgoci.
Jeśli pogoda nie dopisuje albo jest zima, to wystarczy 30 minut w piekarniku albo parę godzin "solarium" tuż obok szyby kominka.

Ładowanie brudnych łusek na prasę w celu usunięcia spłonek przed myciem jest bez sensu. Łuski myję po to, aby piasek i inny brud nie zasyfił mi prasy.
Awatar użytkownika
stah
Posty: 195
Rejestracja: piątek, 12 sierpnia 2016, 09:14
Lokalizacja: Mazowieckie
Kontakt:

Post autor: stah »

matthius pisze:Ja to olewam. Brudne, czyste - spłonka wchodzi tak samo. A na 15-50m różnicy nie robi.
Myję łuski tylko raz, jak przywiozę brudne ze strzelnicy. Odspłonkowanie, format, założenie nowej spłonki, proch, pocisk, crimp - wszystko robię w jednym cyklu.

Dokładnie. Na początku myłem nawet w dwóch cyklach (wstępne, a potem po odspłonkowaniu).

Teraz robię jak kolega z cytatu powyżej.... a wyniki są lepsze bo dużo ćwiczę - nie że z brudniejsze lepiej latają ale ćwiczenie ma istotnie większy wpływ na celność niż "wypielęgnowane łuski".

Kiedyś trafiły mi się łuski SB NX które po odstrzeleniu wyglądają jak nowe (nie licząc mini pozostałości lakieru na spłonce). Tych w ogóle nie myłem - i też pięknie działało.
ODPOWIEDZ