Tumbler mokry i usuwanie splonek
Tumbler mokry i usuwanie splonek
Mam szybkie pytanie.
W przypadku tumblera mokrego usuwanie spłonek wydaje się być jedyna słuszną opcja przed myciem ale...
Przygotowuję się do elaboracji 9mm w większych ilościach i wrodzone lenistwo nakazuje mi zadać pytanie czy odspłonkowanie na prasie progresywnej wiec już w cyklu produkcyjnym czyli bez dodatkowego mycia gniazda spłonki jest ciężkim grzechem czy wybaczalnym?
Amunicja do strzelań dynamicznych.
Chodzi mi bardziej o odpowiedz z cyklu tych praktycznych, czyli czy ktoś tak elaboruje/elaborował i czy może powiedzieć, ze jest to OK, czy żebym lepiej o tym zapomniał ze względów bezpieczeństwa/wyników czy co tam jeszcze może się zdarzyć w wyniku takiego działania.
W przypadku tumblera mokrego usuwanie spłonek wydaje się być jedyna słuszną opcja przed myciem ale...
Przygotowuję się do elaboracji 9mm w większych ilościach i wrodzone lenistwo nakazuje mi zadać pytanie czy odspłonkowanie na prasie progresywnej wiec już w cyklu produkcyjnym czyli bez dodatkowego mycia gniazda spłonki jest ciężkim grzechem czy wybaczalnym?
Amunicja do strzelań dynamicznych.
Chodzi mi bardziej o odpowiedz z cyklu tych praktycznych, czyli czy ktoś tak elaboruje/elaborował i czy może powiedzieć, ze jest to OK, czy żebym lepiej o tym zapomniał ze względów bezpieczeństwa/wyników czy co tam jeszcze może się zdarzyć w wyniku takiego działania.
Re: Tumbler mokry i usuwanie splonek
odspłonkowuję przed myciem - mam małą tanią prasę tylko do tej "brudnej roboty" - żeby nie brudzić już prasy na której elaborujęChochla pisze:Mam szybkie pytanie.
W przypadku tumblera mokrego usuwanie spłonek wydaje się być jedyna słuszną opcja przed myciem ale...
Przygotowuję się do elaboracji 9mm w większych ilościach i wrodzone lenistwo nakazuje mi zadać pytanie czy odspłonkowanie na prasie progresywnej wiec już w cyklu produkcyjnym czyli bez dodatkowego mycia gniazda spłonki jest ciężkim grzechem czy wybaczalnym?
Amunicja do strzelań dynamicznych.
Chodzi mi bardziej o odpowiedz z cyklu tych praktycznych, czyli czy ktoś tak elaboruje/elaborował i czy może powiedzieć, ze jest to OK, czy żebym lepiej o tym zapomniał ze względów bezpieczeństwa/wyników czy co tam jeszcze może się zdarzyć w wyniku takiego działania.
da się to zrobić tak jak piszesz, są ludzie którzy tak robią - oglądałem na youtube co najmniej parę filmów ludzi którzy elaborują bez wcześniejszego odspłonkowania
choć też nie "w nieskończoność" bo przecież ten brud tam zostaje częściowo - raz na jakiś czas go usunąć trzeba,
ja bym się z tym trochę źle czuł, niby jedna czynność dodatkowa więcej, ale wolę mieć full czyściutkie łuski z tumblera
Myję łuski przed odspłonkowaniem - nie chcę nadmiernie brudzić prasy.
Usuwanie spłonek samo w sobie jest dość brudną czynnością. Jeśli dodamy do tego piasek, sadzę, fragmenty trawy itp, to czyszczenia będzie więcej. Wolę wrzucić łuski na 15 minut do pralki, a po wyschnięciu zabrać się za usuwanie spłonek. Brudu będzie nieporównywalnie mniej.
Drugiego mycia już nie robię, nawet jeśli gniazdo spłonki jest trochę brudne. Nie zauważyłem, aby to w czymś przeszkadzało.
Usuwanie spłonek samo w sobie jest dość brudną czynnością. Jeśli dodamy do tego piasek, sadzę, fragmenty trawy itp, to czyszczenia będzie więcej. Wolę wrzucić łuski na 15 minut do pralki, a po wyschnięciu zabrać się za usuwanie spłonek. Brudu będzie nieporównywalnie mniej.
Drugiego mycia już nie robię, nawet jeśli gniazdo spłonki jest trochę brudne. Nie zauważyłem, aby to w czymś przeszkadzało.
No i właśnie ocieramy się o sedno pytania. Czy czyściutkie (po całości) łuski są kwestią bezpieczeństwa/osiągów czy tylko dobrego samopoczucia elaboranta (które oczywiście też jest bardzo istotne w procesie produkcji)
Rozumiem zasadność dokładnego wyczyszczenia łuski jako takiej - bardziej powtarzalna objętość czy usunięcie piasku w celu ochrony broni i matryc. Tutaj nie ma dyskusji.
Natomiast ciekawi mnie czy ten niewielki osad w gnieździe (rozspłonkowałem ostatnio ręcznie kilka łusek, żeby zobaczyć organoleptycznie jak o wygląda) może spowodować jakieś "straty"? Jedyne co mi przychodzi w tej chwili do głowy to potencjalny problem z poprawnym obsadzeniem nowej spłonki. Bo na zapłon ładunku raczej to wpływu nie będzie miało. Czy się mylę?
EDYTA:
Dzieki matthius. Nie widziałem Twojego maila jak pisałem swojego.
Rozumiem zasadność dokładnego wyczyszczenia łuski jako takiej - bardziej powtarzalna objętość czy usunięcie piasku w celu ochrony broni i matryc. Tutaj nie ma dyskusji.
Natomiast ciekawi mnie czy ten niewielki osad w gnieździe (rozspłonkowałem ostatnio ręcznie kilka łusek, żeby zobaczyć organoleptycznie jak o wygląda) może spowodować jakieś "straty"? Jedyne co mi przychodzi w tej chwili do głowy to potencjalny problem z poprawnym obsadzeniem nowej spłonki. Bo na zapłon ładunku raczej to wpływu nie będzie miało. Czy się mylę?
EDYTA:
Dzieki matthius. Nie widziałem Twojego maila jak pisałem swojego.
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- Posty: 787
- Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
- Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie
Patrząc na ilość brudu jaka wylatuje z gniazd przy odspłonkowywanu uważam, że jednak warto usunąć spłonki przed czyszczeniem łusek.
Wrażenia estetyczne to jedno ale ten cały brud spada nam na prasę elaboracyjną - jakby nie patrzeć urządzenie dosyć precyzyjne (szczególnie "pistoletowe automaty").
Dlatego też kupiłem oddzielną małą prasę Lee aby nie zaśmiecać głównej prasy i "stanowiska roboczego".
Przy okazji usuwanie spłonek na tarasie na świeżym powietrzu jest i przyjemniejsze (a pewnie i zdrowsze) i daje całkiem fajną zabawę mojemu synowi.
Jak się ma jeszcze oddzielną matrycę do usuwania spłonek to dodatkowo zmniejsza się zużycie (i minimalizuje szansę uszkodzenia) matryc formatujących.
Robię to co prawda przy łuskach karabinowych ale przy pistoletowych pewnie będzie tak samo.
A i jeszcze jedno - po myciu łusek ze spłonkami zawsze jest minimalna szansa na pozostanie wody w niedosuszonym gnieździe.
Przy prasie progresywnej nawet tego nie zauważysz - niby to śladowe ilości ale jakiś tam wpływ na parametry może wystąpić.
A łuski odspłonkowane schną szybciej i dokładnie.
Wrażenia estetyczne to jedno ale ten cały brud spada nam na prasę elaboracyjną - jakby nie patrzeć urządzenie dosyć precyzyjne (szczególnie "pistoletowe automaty").
Dlatego też kupiłem oddzielną małą prasę Lee aby nie zaśmiecać głównej prasy i "stanowiska roboczego".
Przy okazji usuwanie spłonek na tarasie na świeżym powietrzu jest i przyjemniejsze (a pewnie i zdrowsze) i daje całkiem fajną zabawę mojemu synowi.
Jak się ma jeszcze oddzielną matrycę do usuwania spłonek to dodatkowo zmniejsza się zużycie (i minimalizuje szansę uszkodzenia) matryc formatujących.
Robię to co prawda przy łuskach karabinowych ale przy pistoletowych pewnie będzie tak samo.
A i jeszcze jedno - po myciu łusek ze spłonkami zawsze jest minimalna szansa na pozostanie wody w niedosuszonym gnieździe.
Przy prasie progresywnej nawet tego nie zauważysz - niby to śladowe ilości ale jakiś tam wpływ na parametry może wystąpić.
A łuski odspłonkowane schną szybciej i dokładnie.
Pozdrawiam, Tomek
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- Posty: 1648
- Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
- Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow
Radzil bym tylko sprawdzic ile " nagaru " zostaje w gniezdzie splonkowym wokol otworu zaplonowego.
Ja po prostu nie wieze sensu mycia lusej ze splonka. Odsplonkowane maja czysciutkie gniazda i nie trzeba ich dodatkowo czyscin czy to recznie, czy to maszyna.
JA tam przynajmniej na podwojne czynnosci niemam czasu, choc elaboracja mnie rozpreza sprawia frajde.
Ja po prostu nie wieze sensu mycia lusej ze splonka. Odsplonkowane maja czysciutkie gniazda i nie trzeba ich dodatkowo czyscin czy to recznie, czy to maszyna.
JA tam przynajmniej na podwojne czynnosci niemam czasu, choc elaboracja mnie rozpreza sprawia frajde.
Mój znajomy przycina, jak mówi ma jakąś szajsową matryce do crimpu i jeśli łuski nie są takiej samej długości to crimp nie jest powtarzalny. Dlatego jak ma zbierane to przycina.Cyrograf15 pisze:Nie spotkałem się aby ktoś przycinał pistoletowe łuski.
Tak słyszałem i nawet widziałem, więc może jest takich więcej
Maly updateremzibi pisze:Ja jak na razie zlozylem z 1500szt. , zbierane na otwartej, mocno brudne a niektore juz potwornie czarne.
Odsplonkowuje recznie (pin z CDROM'a i mlotek - ta robota mnie uspokaja ) , potem mycie mokre i po wygrzaniu, czysciutkie luski do LEE Classic Turret.
po ponad 2500 sztukach, mam gdzies reczne odsplonkowywanie (mimo, ze ciagle mnie uspokaja), myje ze splonkami i po suszeniu na Turret'a.
-
- Posty: 1526
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
W osadach z gniazda spłonki może zostać gorsza rzecz niż woda, a mianowicie korozyjne środki czyszczące. Jak taka amunicja sobie poleży, można spodziewać się różnych atrakcji.tomkoziol pisze:Patrząc na ilość brudu jaka wylatuje z gniazd przy odspłonkowywanu uważam, że jednak warto usunąć spłonki przed czyszczeniem łusek.
A i jeszcze jedno - po myciu łusek ze spłonkami zawsze jest minimalna szansa na pozostanie wody w niedosuszonym gnieździe.
Przy prasie progresywnej nawet tego nie zauważysz - niby to śladowe ilości ale jakiś tam wpływ na parametry może wystąpić.
A łuski odspłonkowane schną szybciej i dokładnie.
Ciekawe kiedy ktoś zrobi oszczędnościową prasę do odspłonkowywania w stylu RCBS Summit, żeby atakowała matrycą przy nieruchomej łusce. Nie byłoby stresu o brud sypiacy się do tłoka.
-
- Posty: 591
- Rejestracja: poniedziałek, 20 lipca 2015, 10:18
- Lokalizacja: Szczecin
Lepiej późno niż wcale. Najpierw odspłonkowywałem łuski po prostu samym trzpieniem- kupiłem za 12 złociszy takie coś. Aktualnie odspłonkowuje brudne łuski przy okazji formatowania. Czy się brudzi? Pewnie tak, ale czy nadmiernie? Mnie to jakoś szczególnie nie przeszkadza. Brudne łuski smaruję na tacce i dodatkowo nylonową szczotką w środku- dość dokładnie. Mam sformatowane czyściutkie łuski po myciu. Rzekłbym, że w większości nie trzeba czyścić gniazda spłonki. Matrycę FL czyszczę tanim płynem odrdzewiająco konserwującym typu WD 40 i przedmuchuję kompresorem. Lagę w prasie przecieram okresowo do czysta i smaruję płynem do smarowania mechanizmów spustowych z jakimiś specjalnymi dodatkami. Butelka na tyle jest duża, że do mechanizmów spustowych miałbym na dwa pokolenia ale myślę, że wszystko ma jakiś termin przydatności, więc to dobry sposób by to wykorzystać. Matryca osadzająca nie bierze w tym udziału- więc jest suchutka. Gniazda spłonek mam zawsze doczyszczone do nówki- czy to z mokrego tumblera czy dotarte ręcznie. Bardzo starannie pilnuję by łuska była wolna od jakichkolwiek resztek smarów- w tym z tłustych paluchów. Dodatkowo wytworzona amunicje przecieram czystą szmatką z denaturatem bądź benzyną do zapalniczek- przynajmniej osadzony pocisk i część łuski. Lufę zresztą też odtłuszczam. Wytworzoną amunicję przechowuje w pudełkach lub w etui na polowaniu nie nie miętolę w paluchach zwłaszcza pocisków. Jak nie wystrzelę, to po polowaniu też przecieram naboje przed dalszym przechowywaniem.