Sprzęt dla początkującego-amunicja pistoletowa

PAMIĘTAJ, ŻE ELABORUJESZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Elaboracje sprawdzone oraz w fazie testów

Moderatorzy: wierzba, P_iter

Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Sprzęt dla początkującego-amunicja pistoletowa

Post autor: Czino »

Drodzy Koledzy,
znalazłem temat dla początkujących ddot.sprzetu, ale amunicji myśliwskiej.
A ja chciałbym rozpocząć elaboracja pistoletowej 9mm i 45ACP.
Czy ktoś mógłby napisać listę czego będę potrzebował? Czy warto kupować zestawy, które znajdują się w naszych sklepach czy lepiej wybrać wszystko osobno?
Nie ukrywam, że budżet jest nieco ograniczony...
Cyrograf15
Posty: 740
Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Cyrograf15 »

Zależy od potrzeb, znaczy pożądanej ilości i jakości, to trzeba określić. Elaboracja 9 jest na granicy opłacalności.
Wojtek
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Na początek zająłbym się .45 ACP, bardziej opłacalny kaliber do elaboracji niż 9mm Para. Pytanie jednak czy masz pistolet z podpartą komorą. Jeżeli nie, elaboracja robi się ryzykowna - łuski będą ulegały postępującemu osłabieniu w miejscu gdzie jest rampa ładowania. To można sprawdzić wyjmując lufę i wsadzając nabój lub zbijak do komory. Jeżeli widać więcej niż ok. 2mm ścianki łuski na godzinie 6-tej, komora nie jest podparta. Na pewno Glock i XDM mają nie-podpartą komorę (dlatego zresztą Glock zabrania używania amunicji elaborowanej). Za to pełnowymiarowe 1911 mają komorę podpartą, bo rampa ładowania jest dzielona - część w szkielecie, część w lufie. W przypadku komory nie-podpartej budżetowa elaboracja (ang. reloading nie mylić z handloading) traci sens, bo jej głównym założeniem jest kilkakrotne użycie najdroższego komponentu amunicji a więc łuski. No chyba że ktoś ma chody na strzelnicy i może kupić w cenie złomu łuski wystrzelone z podpartej komory (obiektowa 1911), a następnie ich nie zbierać po wystrzeleniu. Tak czy siak wydęcie łuski od nie-podpartej komory tzw. "Glock Smile" można zobaczyć pod światło jak się wie czego szukać.

Jeżeli nadal chcesz elaborować, zacząłbym od miejsca w domu / mieszkaniu. Porządny i stabilny stół się jednak przydaje, podobnie jak ogrzewanie w miejscu pracy. Jeżeli stanowisko miałoby być demontowalne, będzie słabo. W takim przypadku montowałbym prasę na grubej belce, którą montowałbym do stołu na 2 ściski stolarskie. Poza tym przy elaboracji jest trochę brudu, zwłaszcza przy odspłonkowywaniu. Biorąc pod uwagę że w tym pyle jest ołów (ze spłonek) domownicy mogą protestować.

Tak jak sobie oszacowałem, najtaniej ale sensownie zabawę dałoby się rozpocząć za 800 - 1000 PLN (z matrycami do jednego kalibru), nie licząc stołu, suwmiarki czy wiertarki, na nowych szpejach, używki mogą być tańsze jak się trafią. To jednak byłby zestaw o małej wydajności, raczej do nauki i skonkretyzowania dalszych inwestycji. W każdym razie jeżeli nie odlewamy pocisków, trudno jest zrobić .45 ACP taniej niż za jakieś 70 - 80 gr za komponenty nie licząc łuski, dlatego trzeba natłuc dobrze ponad 1000 sztuk żeby najtańszy sprzęt do elaboracji się zwrócił.
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 697
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Pistolet czy inny półautomat zazwyczaj oznacza, że będziemy zużywać na jedną wizytę około 150-200 nabojów. Przy takiej ilości elaboracja na prasie jednostanowiskowej robi się czasochłonna. Przerobiłem to, przesiadam się na prasę progresywną.

Jeśli budżet jest ograniczony, to nie ma co szaleć z drogimi prasami progresywnymi. Myślę, że Lee Classic Turret + zestaw matryc karbidowych załatwi sprawę. Koniecznie z dozownikiem na prasie, inaczej nie będzie korzyści z automatyzacji procesu.
Za to wagę kup porządną. Różnice w naważkach dla pistoletu są bardzo małe, między sugerowanym optimum a max dla 9mm jest to mniej niż 0.5gr (Lovex D032). Lepiej mieć pewność, że nie sypiemy za dużo.

Jeśli chodzi o koszty 9mm nie jest źle. Na pociskach DMA, prochu Lovex D032 i spłonkach Fiocchi koszt naboju wychodzi poniżej 40gr.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Turret to nie prasa progresywna, tylko coś pomiędzy - jeden ruch tłoka to tylko jedna operacja, oszczędzamy tylko na przekładaniu łusek. Ja bym na początek sugerował jednak najtańszą prasę jednostanowiskową w typie Lee Reloader (skoro ma być tylko do pistoletów), bo dobrze nabiera się na czymś takim doświadczenia, a potem można ją relegować do brudnej roboty typu odspłonkowywanie przed czyszczeniem i myciem łusek. Ja już widziałem takich co zaczynali od progresywki i mieli przykładowo 5% squib'ów, na szczęście prowadzący miał refleks. Dobrze jest na początek oswoić się z tematyką na zasadzie jedna rzecz na raz, wtedy po przejściu na progresywkę nie mamy przeładowania sensorycznego i łatwiej wyłapiemy ew. błędy.

Gdybym sam w tej chwili miał przechodzić na prasę progresywną, na pierwszy ogień sprawdziłbym czy na Lee Pro 1000 da się przesunąć kielich i dozownik na pierwszą stację, a na trzeciej umieścić Factory Crimp (dający również post-sizing, przydaje się to zwłaszcza na ołowianych pociskach). Formatowanie i odspłonkowanie robiłbym przed myciem, a spłonkowanie na ręcznej spłonkarce. Jakoś nie mam zaufania do idei umieszczenia spłonek i prochu w tej samej maszynie, zwłaszcza po przygodach ze spłonkowaniem łusek S&B z ich ostrą krawędzią gniazda spłonki. Nie wybuchło, ale deformacje spłonek miałem. Z kłopotu wybawił mnie dopiero rozwiertak do gniazd spłonek z zestawu Lyman Power Deburring Accessory Set. Po coś przecież trzymam się zasady że na stole są albo spłonki albo proch, a to drugie siedzi w sejfie.
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 697
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Turret nie tylko oszczędza na przekładaniu łusek (co swoją drogą daje całkiem sporo, jeśli masz 4-5 operacji do wykonania).
Gdz zamontujesz na nim dozownik prochu, daje to razem znacznie szybszą i płynniejszą pracę. Jeśli w połowie roboty trzeba zdjąć łuskę z turreta, to korzyści z automatyki biorą w łeb i lepiej kupić prasę jednostanowiskową.

Dwa - prasę turret można ustawić w tryb bez indeksowania. Wtedy działa jak zwykła prasa jednostanowiskowa. Mamy wtedy 2 w 1 - dobre środowisko do nauki, a po obyciu robimy naboje dwukrotnie szybciej bez ponoszenia wydatków na nową prasę.
andy7
Posty: 1648
Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow

Post autor: andy7 »

Nie znam en w Pl ale z tego, co czytam forum, to jest drozej niz na zachodzie.

za 1000 zl to naprawde nie wiem od chego chcesz zaczac, bo generalnie to tyle kosztuje sama uzywana prasa , uzywanematryce i mlotek do delaboracji, gdzie reszta ?

w kompletach masz sporo bzdet
ow ktorych wogole nie bedziesz uzywal a za ktore placisz, te ktore sa naprawde potrzebne sa mniej wartosciowe, bo przeciez ktos na tym musi zarobikupowal bym wiec osobno poszperaj w temaie.

:wink:
Ostatnio zmieniony środa, 31 sierpnia 2016, 22:04 przez andy7, łącznie zmieniany 1 raz.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Ja nie mówię że turrety są złe, ale dla początkującego to jest ryzyko - Classic Turret kosztuje właściwie tyle samo co Pro 1000, bo ta ostatnia zawiera w komplecie matryce do jednego kalibru i dozownik prochu. Do tego jest dużo mniej machania wajchą. Dlatego gdyby jednak skończyło się na progresywce, szkoda żeby 500 PLN się kurzyło bezproduktywnie.

Natomiast prosta prasa 1-stanowiskowa się czasem przydaje, do eksperymentów w małych seriach czy odspłonkowywania i ew. formatowania przy okazji.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

andy7 pisze: za 10000 zl to naprawde nie wiem od chego chcesz 5aczac, bo generalnie to tyle kosztuje sama uzywana prasa , uzywanematryce i mlotek do delaboracji, gdzie reszta ?
Prasa Lee Reloader 224 PLN, matryce 192 PLN, chyba że z Factory Crimp, wtedy 272 PLN. To nie elaboracja karabinowa.
Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Czino »

Dziekuje koledzy za tak liczne i pomocne odpowiedzi...
Najabardziej zalezy mi na elaboracji 45 ACP bo nie ukrywajmy ta amunicja troche kosztuje, a uwielbiam swoja 1911'tke i 200 pestek praktycznie idzie przy kazdej wizycie na strzelnicy.
A co myslicie o takim zestawie?

http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... zedzi.html

I do tego oczywiscie matryce.
Czy lepiej skompletowac cos pojedynczo, pomoze ktos laikowi?:)
Desperado
Posty: 86
Rejestracja: środa, 10 sierpnia 2016, 23:35
Lokalizacja: CCH

Post autor: Desperado »

Czino, waga z tego zestawu to zwykly szajs, nie nadaje sie do elaboracji...
Raczej cos w stylu RCBS 505.
Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Czino »

Wiem, wiem wage od razu chcialem wymienic...
To moze ktos napisz konkretnie co kupic i gdzie, tak bedzie mi najlatwiej :)
Bo tez czytalem z kolei, ze wiekszosc ludzi zestawow nie poleca.
adam531
Posty: 123
Rejestracja: sobota, 01 listopada 2014, 16:02

Post autor: adam531 »

Kolego Czino, nie wiem po co Ci te trymery, chamfery i inne bajery do elaboracji prostych łusek pistoletowych. Nie znam chyba nikogo kto by trymował takie łuski. Sprzęt którego potrzebujesz to:
Prasa
Komplet matryc
Jakaś prosta waga do weryfikacji naważek - do pistoletowych naboi najlepiej zrobić sobie łyżeczki albo używać dozownika, ale czymś musisz to skalibrować i po to jest waga. Nie musi być super dokładna, możesz nasypać sobie np. 10 porcji i wynik podzielić przez 10.
Ewentualnie ręczna spłonkarka, chyba że kupisz prasę która dobrze osadza spłonki.

Resztę sprzętu i tak sobie kiedyś dokupisz jak już trochę poelaborujesz.
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 697
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

W zestawie jest sporo rzeczy, które nie przydadzą się do elaboracji amunicji pistoletowej.
Waga jest podobno trudna w kalibracji i pomiar zajmuje wieki.
Przycinanie łusek pistoletowych nie ma sensu, prędzej pękną niż "urosną". To samo jeśli chodzi o wygładzanie krawędzi.
Dozownik jest OK, bardzo dobrze mierzy prochy kuliste. Trochę gorzej z wałkami, ale wciąż akceptowalnie. Lejek nie jest potrzebny, jeśli używasz dozownika.
Czyszczenie gniazda spłonki - ja się w to nie bawię. Wystarczy mi pralka i proszek.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

To jest raczej zestaw do wszystkiego a więc i karabinu. W .45 ACP ciśnienie jest na tyle niskie, że nie powoduje wydłużania łuski przez rozklepanie. Ja jeszcze nie słyszałem o przypadku żeby łuska tego kalibru zrobiła się za długa, dlatego trymowanie jest w dalszej kolejności priorytetów. Wystarczy ustawić suwmiarkę na limit długości łuski albo nieco poniżej, i przepuścić łuski przez tak zaimprowizowany sprawdzian. Na końcu odczytać czy suwmiarka się nie rozjechała, i mamy odpowiedź czy trymowanie jest niezbędne. Nawet jeżeli jakimś cudem jedna czy dwie łuski będą za długie, to lepiej je wyrzucić niż przepłacać za trymery i narzędzia do obróbki szyjki. No chyba że zależy nam na wyczynowej tarczówce.

Poza tym szkoda kramu z tym dozownikiem prochu - w elaboracji pistoletowej lepszy będzie Auto Disk albo Pro Auto Disk, do montażu na matrycy do kielicha. Jak się robi 200 sztuk ammo na raz, nie czas na kontrolowanie każdej naważki na wadze, zwłaszcza szalkowej. Wystarczy umieścić łuski z prochem na tackach (ja używam wytłoczek po amunicji S&B) i skontrolować wizualnie czy gdzieś nie brakuje prochu (w ogóle go nie ma albo coś się zawiesiło w dozowniku i jest wyraźnie mniej) ew. czy nie sypnęło się dwa razy. A dozownik objetościowy sprawdzać na wadze od czasu do czasu czy się nie przestawił jakoś. W prasach progresywnych nie idzie przeważyć każdej naważki, a ludzie jednak na nich robią. Oczywiście lepiej trzymać się dolnego limitu naważki, a jak chcemy blisko maxa, to wtedy ważyć.
Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Czino »

Skoro tak to faktycznie bez sensu kupowac cos czego nie uzyje...
Gdzie w takim razie w PL kupic sprzet i jaki Koledzy, no i co konkretnie...Pamietajcie, ze budzet ograniczony
Przede wszystkim jaka waga i prasa?
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Gdybym miał doradzać sobie samemu sprzed kilku lat, przy zastrzeżeniu że tylko amunicja pistoletowa, i maksymalnie budżetowo, to chyba stanęłoby na czymś takim:

- Dobra suwmiarka

- Prasa Lee Reloader - jak najtaniej do wstępnej nauki, jiujitsu2000 z youtube używa i nie krzywduje sobie, a potem nie będzie jej szkoda do brudnej roboty. Z dodatkowymi tulejami Breech Lock dałbym sobie spokój (chyba że Ci się spodobają, wtedy można dokupić), ustawienie matrycy przez jej wkręcanie w gwint 7/8" trwa znacznie krócej niż przerób nawet 50 łusek na tej matrycy.

- Komplet matryc - jeżeli nie robisz na ołowianych pociskach, zwykły zestaw 3 matryc Lee może wystarczy, przy ołowiu Factory Crimp (w zestawie Deluxe) się przydaje, bo robi on jeszcze formatowanie gotowego naboju, a ołowiane pociski są nadkalibrowe. Sam jak robię na ołowiu, bywa że naboje ciężko wchodzą do FC. Oczywiście crimp w matrycy osadzającej jest bardziej narowisty i trudniej go powtarzalnie ustawić. Może też być bardziej wrażliwy na róznice w łuskach (długość, producent), dlatego jestem 50:50 w kwestii zakupu Factory Crimp do pocisków płaszczowych. Tak czy siak na początku nawet bez FC robiłbym osadzanie oddzielnie od crimpu - do osadzania wkręciłbym korpus tak żeby crimp nie dotykał pustej łuski (dotknąć wkręcając, wykręcić o pół obrotu i zakontrować), potem doregulowałbym osadzanie stopniowo pod kontrolą suwmiarki, a po osadzeniu całej partii crimpowałbym na wykręconym osadzaniu w oddzielnej operacji.

- Ręczna spłonkarka + uchwyty łusek

- narzędzie do czyszczenia gniazda spłonki, w razie używania łusek S&B rozwiertak do gniazd spłonek, dostępny niestety tylko w zestawie.

- tacki do układania łusek po przeprowadzeniu danej operacji. Mi do .45 ACP pasują plastikowe wytłoczki od amunicji S&B - gniazda są na tyle płytkie że daje się wyciągnąć łuskę palcami, ale można też kupić odpowiednie tacki w sklepie.

- waga jubilerska 0.01g za kilkadziesiąt PLN plus talerzyk na proch - wiem że niektórzy się zbulwersują, ale są sposoby na ograniczenie wpływu jej niedokładności, takie jak np. ważenie 10 porcji prochu z dozownika objętościowego, wtedy błąd pomiaru maleje 10 razy (dobrze mieć kogoś żeby niezależnie liczył ilość naważek). Świeże monety mogą robić za odważniki weryfikujące (mennica podaje wagę każdej monety) a waga małej monety jest zbliżona do 10 naważek prochu. Do tego trzymać się raczej dolnego zakresu elaboracji i obserowować czystość spalania prochu (w pistoletach SEE raczej nie grozi) oraz sprawność przeładowania pistoletu ew. wprosić się do kogoś na chrono na sępa. Trzeba tylko uważać żeby nie nasypać prochu do mechaniki wagi

- proch można sypać z nierdzewnego garnuszka do śmietanki do kawy łyżeczkami Lee, ew. polutować własne z prętów mosiężnych (uchwyt, najlepszy jest kwadratowy pręt ustawiony w romb żeby proch osypywał się z uchwytu), skracanych pilnikiem łusek typu 30 Carbine ew. 32 S&W albo nawet 9mm do .45 ACP (z odwrotnie wsadzoną zużytą spłonką) albo zwykłej rurki mosiężnej 8mm. Można zmierzyć wymiary i obliczyć objętość takiej łyżeczki i mieć dodatkowe narzędzie weryfikacji naważki w połączeniu z danymi producenta nt. gęstości prochu. Można zrobić testy ile waży porcja prochu z górką, a ile otrzęsiona do płaskości, i tak dopiłować łyżkę żeby na pewno być w dobrym zakresie w obu przypadkach. Zawsze jednak przed elaboracją należy zweryfikować na wadze czy wzięliśmy właściwą łyżeczkę.

Jak uznasz że to za dużo kramu, są dozowniki objętościowe typu Auto Disk (trzeba go trochę tuningować do drobnych prochów typu D032) czy Pro Auto Disk (droższy ale lepszy).

Oczywiście w każdym przypadku dobrym obyczajem jest wizualna inspekcja naważek w łuskach, układamy łuski z prochem na tacce i pod dobrym światłem sprawdzamy czy poziom prochu jest właściwy i równy wszędzie. W razie wątpliwości wysypujemy jedną czy 10 na wagę i ważymy.

- mycie łusek w butli po płynie Woolite albo podobnej - Ludwik, odrobina kwasku cytrynowego, lekko podgrzana w mikrofalówce woda demineralizowana (chyba że mamy miękką w kranie), bełtamy jakiś czas, potem do plastikowej miski, rękawica gumowa i szczotka do probówek. Wychodzą znośne jak się wcześniej wyczyści gniazda. Tylko nie żałować potem płukania, ostatnie w wodzie demineralizowanej.

- młotek do rozcalania w razie problemów (typu za głęboko osadzony pocisk albo zdetekowane poniewczasie problemy z naważką w danej partii).

Na czymś takim można zrobić pierwsze partie amunicji pistoletowej, może nie do ekstremalnej tarczówki, ale działającej. Potem sam zobaczysz co jest najbardziej dla Ciebie upierdliwe i jakie narzędzia warto dokupić - prasa turret czy progresywna (youtube jest nieoceniony), tumbler do mycia, lepszy dozownik, waga.
Awatar użytkownika
matthius
Posty: 697
Rejestracja: niedziela, 13 września 2015, 17:08

Post autor: matthius »

Jeśli chodzi o mycie, to prościej jest zapakować odspłonkowane łuski do skarpety lub worka i wrzucić do pralki z łyżką proszku. Sam tak robię i wychodzą jak nowe, nawet gniazda spłonek są czyste. Ale przede wszystkim - zero manualnej roboty.

Niektóre prasy mają wbudowane narzędzia do spłonkowania - na pewno Hornady tak ma. Wtedy nie trzeba kupować specjalnego narzędzia.

Matryce - naprawdę zalecam kupienie zestawu 4 matryc (format, kielich & zasyp, osadzanie, factory crimp). Moim zdaniem bez crimpa w pistolecie ani rusz, a Lee jest tani i naprawdę dobry.
Polecam też zakup matrycy do usuwania spłonek. Szkoda brudzić matrycę formatującą, a lepiej myć łuski dopiero po odspłonkowaniu.

Młotek jest przydatny. Ale w ostateczności dobrze się też sprawdzą zwykłe kombinerki. Ja daję radę bez młotka, do tej pory rozkładałem tylko 2-3 naboje.
tomkoziol
Posty: 788
Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie

Post autor: tomkoziol »

Choć uważam, że zakup zestawów to dobre rozwiązanie (ale w przypadku amunicji karabinowej) to zgadzam się z tym co napisał kolega likker_runner.
Wydaje mi się jednak, że można to jeszcze trochę zmodyfikować.
Mam prasę Lee Reloader i wg mnie nie jest ona zbyt wygodna (ja mam ją tylko do odspłonkowania).
Może jednak trochę dołożyć na np. Lee Breech Lock Challenger bo:
1. Mocniejsza konstrukcja typu O (jak byś chciał kiedyś składać także jakąś amunicje "większą")
2. Wygodniejszy dostęp do tłoka poprzez dużą przestrzeń w ramie
3. Wygodny do opróżniania system wyłapywania zużytych spłonek
4. Wbudowany system osadzania spłonek (można na początek zrezygnować z ręcznej osadzarki)

W każdym komplecie matryc Lee masz już shelholder i łyżeczkę do prochu o pojemności mniej więcej zbliżonej do naważek dla danego kalibru.
Jak pojemność podejdzie dla Twojego prochu to masz problem z głowy, jak nie to najlepiej zrobić własną jak radził kolega.
Uważałbym tylko z wagą. Mam taką "jubilerską" i jej stabilność pozostawia wiele do życzenia.
Do segregacji wagowej łusek w sam raz ale do prochu, jeszcze przy małych naważkach pistoletowych to nie za bardzo.
Wg mnie lepiej np. kupić używaną tańszą prasę a zainwestować w dobrą wagę bo to i bezpieczeństwo i mniej rozczarowań i zniechęcenia na początku.
Pozdrawiam, Tomek
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Są sposoby na radzenie sobie z niestabilnością wagi elektronicznej - wg. moich doświadczeń owa niestabilność nie przekracza 0.4 gn. Dla pojedynczej naważki to dużo, ale jeżeli używamy takiej wagi tylko do kalibracji dozownika objętościowego bądź łyżeczki dla danego prochu (danej partii tego prochu) to 10 naważek i wpływ błędu wagi nie będzie większy niż 0.04gn. Pomiar w którym pusta szalka na koniec daje wskazanie inne niż 0.0gn można zawsze powtórzyć ew. zrobić kilka pomiarów i odrzucić wyniki skrajne.

Oczywiście inżynierskie wyszkolenie z laborek i projektów pomaga w takich rzeczach, więc w przypadku humanisty można pomyśleć o lepszej, droższej wadze.
Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Czino »

Dziękuję za wszelką pomoc, a więc tak wstępnie:
1.Prasa lee chalenger z urządzeniem do spłonkowania
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... enger.html

2.Uchwyt łuski:
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... luski.html

3.Zestaw matryc lee deluxe
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... tkiej.html

4.Matryca do usuwania spłonek:
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... lonek.html

Teraz tak nie wiem co z wagą i czy brać auto disk...
O czym zapomniałem jeszcze?
Awatar użytkownika
Bready
Posty: 818
Rejestracja: wtorek, 21 sierpnia 2012, 15:20
Lokalizacja: Dupont PA USA

Post autor: Bready »

Czino pisze:Dziękuję za wszelką pomoc, a więc tak wstępnie:
1.Prasa lee chalenger z urządzeniem do spłonkowania
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... enger.html

2.Uchwyt łuski:
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... luski.html

3.Zestaw matryc lee deluxe
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... tkiej.html

4.Matryca do usuwania spłonek:
http://parabellum.pl/elaboracja-amunicj ... lonek.html

Teraz tak nie wiem co z wagą i czy brać auto disk...
O czym zapomniałem jeszcze?
Jezeli kupujesz matryce Lee uchwyt lusek masz w zestawie.
Wagi nie kupuj przypadkiem Lee ,nie do uzytku.
Jezeli auto disk to tylko wersja "pro" ,i najlepiej od razu Lee Adjustable Charge Bar do niego.
http://www.titanreloading.com/lee-adjus ... harge-bar-
Pozdrawiam Bready
tomkoziol
Posty: 788
Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie

Post autor: tomkoziol »

Uchwytu łuski nie musisz kupować oddzielnie bo masz go w zestawie matryc, łyżeczkę do prochu i dane elaboracyjne też.
Lepiej już dokupić dodatkowe wymienne tuleje do prasy do szybkiej wymiany matryc ale nie jest to niezbędne choć z czasem może się przydać.
Tyle, że aby w pełni wykorzystać udogodnienie z takiego sposobu wymiany już ustawionych matryc to musisz mieć tuleje na każdej matrycy.
Jeśli chcesz zacząć od 45ACP to niestety w Parabellum matryc DeLuxe "Brak w magazynie" tak samo jak oddzielnej matrycy Carbide Factory Crimp, są tylko zestawy 3 matrycowe.
Jakąś wagę na początek też musisz mieć, bez tego się nie obejdzie nawet jak kupisz Lee Pro Auto Disk.

P.S. Jak widać kolega Bready był szybszy
Pozdrawiam, Tomek
Czino
Posty: 22
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2016, 20:28
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Czino »

Matryce moze uda sie dorwac gdzie indziej, a co z auto diskiem?
Czym ew mozna zastapic?
Awatar użytkownika
Bready
Posty: 818
Rejestracja: wtorek, 21 sierpnia 2012, 15:20
Lokalizacja: Dupont PA USA

Post autor: Bready »

Czino pisze:Matryce moze uda sie dorwac gdzie indziej, a co z auto diskiem?
Czym ew mozna zastapic?
Matryce koniecznie "carbide" ,bo w innym przypadku badziesz musial odtluszczac luski po formatowaniu.
Producent nie istotny.
Zamiast auto diska moze byc Lee Auto-Drum Powder Measure.
http://www.titanreloading.com/lee-autod ... er-measure
Pozdrawiam Bready
tomkoziol
Posty: 788
Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie

Post autor: tomkoziol »

Jak ma być oszczędność budżetu to na początek najlepiej lejek Lee bo jest dopasowany do ich matrycy do robienia kielicha/dozowania prochu i łyżeczka z kompletu matryc.
A jakby nie pasowała objętość to zrobiona wg. przepisu kolegi likker_runner. Potem zobaczysz co Ci będzie najbardziej potrzebne i będziesz rozbudowywał zestaw.
Pozdrawiam, Tomek
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Z tymi tulejami do szybkiej wymiany matryc to ja trochę firmy Lee Precision nie rozumiem. To znaczy rozumiem że chcą sprzedawać te tuleje, jednak ich sensowność praktyczna jest niewielka. Przecież ustawienie matrycy to 3 minuty roboty albo i mniej, no może z wyjątkiem przypadku kiedy robimy osadzanie i crimp w jednej operacji.

Fakt że jak kontrowanie jest na o-ringu zamiast śruby imbusowej jak u innych producentów, trudno wykręcić matrycę i potem wkręcić na tę samą głębokość, tym niemniej z tulejami cena matryc Lee niebezpiecznie zbliża się do cen innych producentów, więc przypomina to trochę socjalizm, bohatersko zwalczający problemy nieznane w żadnym innym systemie.

PS. Ja robię dużo .38 Spl i .357 Mag na tym samym zestawie matryc. W życiu nie chciałbym mieć ich na tych tulejach, bo ustawiam je raz tak, raz tak. Jeżeli wciskają mi prasę z gniazdem do tulej, to chyba jednak kupię prasę innego producenta.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Jeszcze co do elaboracji .45 ACP - w tym kalibrze trzeba szczególnie uważać na głębokość osadzenia pocisku, zwłaszcza w przypadku pocisków ołowianych. Generalna zasada jest - osadzać tak, żeby pocisk wystawał z łuski pełną średnicą 0.452" dosłownie o włos (ale nie osadzać głębiej, bo wtedy crimp nie będzie miał za co złapać). Inaczej pocisk będzie wbijany w gwinty przy przeładowaniu i broń może się nie domykać, a nawet może dojść do bardzo nieprzyjemnego zdarzenia w postaci strzału z niepełnego zaryglowania - zamek nie dochodzi do końca, ale wewnętrzne zabezpieczenia przed zwolnieniem kurka już dają zielone światło.

Przy pociskach ołowianych trzeba też dobrać pocisk do posiadanej broni. Bywa że przykładowo część pełno-kalibrowa 0.452" (od przodu pocisku) kończy się ostrą krawędzią pod kątem 90 stopni, i w pistolecie dochodzi do strugania ołowiu przy wprowadzaniu pocisku do lufy. Nie da się zrobić żadnego stożka przejściowego (jak to jest w rewolwerach), bo róznica między średnicą łuski (ok. 0.470" - 0.473" po pełnym post-sizing'u) a kalibrem (0.451") jest za mała, mniejsza niż w 9mm Para, a nabój pozycjonuje się przecież na wylotowej krawędzi łuski. Niektóre pistolety mają gwinty (pola) dosłownie włażące na komorę, co też pociskom ołowianym nie pomaga.

Dlatego początkującemu należałoby jednak polecić start od pocisków dla których są pełne dane elaboracyjne. Trzeba jednak z nimi uważać, przykładowo dla pocisku 230gn RNBB firmy Ares Gun Lovex podaje COL równy 32.0mm podczas gdy firmowe reload'y Ares Gun mają 31.5mm (mój pomiar, na stronie podają nawet 31.3mm). Próba zrobienia 32mm kończy się tym, że pocisk nie przechodzi testu wrzucenia do komory (przynajmniej w moim pistolecie) - wrzucam pocisk do wymontowanej z pistoletu lufy, i opiera się on na gwincie tak, że podstawa łuski wystaje ponad najwyższy występ lufy. Pewnie przy przeładowaniu zamek wbije pocisk w gwinty, ale nie ma gwarancji że nie dojdzie do rozryglowania.
Awatar użytkownika
cnnhead
Posty: 158
Rejestracja: czwartek, 25 września 2014, 21:57

Post autor: cnnhead »

likker_runner pisze:Jeszcze co do elaboracji .45 ACP - w tym kalibrze trzeba szczególnie uważać na głębokość osadzenia pocisku, zwłaszcza w przypadku pocisków ołowianych. Generalna zasada jest - osadzać tak, żeby pocisk wystawał z łuski pełną średnicą 0.452" dosłownie o włos (ale nie osadzać głębiej, bo wtedy crimp nie będzie miał za co złapać).
Coś nie chwytam, albo gdzieś tu się mieszają światy ołowiu i płaszcza. Ponieważ wydaje mi się (choć mogę się mylić), że większość strzelców w kalibrze 45ACP korzysta z amunicji płaszczowej (ew. cudów typu H&N HS), skupiłbym się na dzień dobry na takich właśnie. Co to oznacza:
1. Typowa średnica pocisku płaszczowego do 45ACP to .451". W miękkich pociskach typu H&N HS może być .452". Jak zawsze warto sprawdzić też własną lufę, bo może być niestandardowa.
2. Zacisk (stożkowy) nie służy trzymaniu pocisku, a jedynie ew. zamknięciu kielicha. W 45ACP często zacisku nie robi się wcale. Pocisk jest utrzymywany przez odpowiednie naprężenia ścianek łuski.
3. Pocisk może być osadzony swą pełną średnicą poniżej krawędzi łuski, tak zresztą testują amunicję niektórzy producenci - vide VV dla pocisków Nosler 185gr (COL 1,130") i Hornady 185gr (1,161"), albo Hornady dla swojego pocisku 185gr HAP (1,213"). Nie wydaje mi się, żeby było w tym coś zdrożnego :-k
likker_runner pisze:Inaczej pocisk będzie wbijany w gwinty przy przeładowaniu i broń może się nie domykać, a nawet może dojść do bardzo nieprzyjemnego zdarzenia w postaci strzału z niepełnego zaryglowania - zamek nie dochodzi do końca, ale wewnętrzne zabezpieczenia przed zwolnieniem kurka już dają zielone światło.
A związku tego z "niezbyt głębokim osadzaniem pocisku" nie zrozumiałem :oops:
Ze strzeleckim pozdrowieniem, Marcin
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Strzelam z .45 ACP głównie z ołowiu, bo tak jest bezpieczniej do blach. Byłem osobiście świadkiem "powrotu" płaszcza w strzelca, skończyło się na krwawiącym skaleczeniu. Odpryskami ołowiu dostałem sam kilka razy, i tylko zapiekło, bez konsekwencji.

Ołowiane pociski - smarowane czy lakierowane (Ares Gun jak ktoś da radę kupić) - bywają też sporo tańsze niż płaszczowe, więc mamy kolejny argument za. Nie twierdzę że przesądzający.

Trzymanie na naprężeniu ścianek łuski i koniec pełnej średnicy poniżej krawędzi łuski - może niektórzy tak robia, ale nie chciałbym strzelać takim nabojem po kilkukrotnym załadowaniu i wyrzuceniu bez wystrzału - w konkurencjach dynamicznych jest to jak najbardziej możliwe, w ferworze sportowej rywalizacji kto by pamiętał że ten akurat nabój był już załadowany w komorze. Problem jest znany i opisany, co prawda głównie w kontekście noszenia broni z nabojem w komorze przez amerykańskie służby mundurowe. Po prostu prowizorka rodem z 9mm Para wiecznie żywa. Ciekawe że w .357 SIG niektórzy po prostu dają ok. 100% wypełnienie (to wymaga oczywiście doboru odpowiedniego prochu), więc w razie jakby co, pocisk opiera się po prostu na prochu. Ten nabót to też zresztą prowizorka i większość pocisków nie ma porządnego rewolwerowego crimpu a przecież by mógł być jakby zrobić odpowiedni pocisk z rowkiem (te z 9mm Para przecież i tak nie pasują ze względu na długi nos). Ciekawe że rysunki poglądowe amunicji Hornady w tym kalibrze pokazują coś jakby rewolwerowy crimp, więc może ku lepszemu idzie.
cnnhead pisze: A związku tego z "niezbyt głębokim osadzaniem pocisku" nie zrozumiałem :oops:
Problem z głębokością osadzenia pocisku najlepiej widać jak się użyje wymontowanej lufy pistoletu jako sprawdzianu do gotowej amunicji. Nawet firmowe reload'y Ares Gun potrafią opierać się na gwincie niektórych pistoletów tak, że amunicja ledwo przechodzi test wrzucenia do komory. Po prostu niektórzy producenci pistoletów robią gwint (pola) włażący na komorę. Takie pistolety wg. moich obserwacji po prostu wymuszają oparcie się pocisku o gwint i dlatego generują (i wytrzymują) większe ciśnienie nawet na firmowej amunicji, a klient się cieszy bo ma lepiej spalony proch. Komentuję tutaj sytuację z COL podawanym przez producenta prochu, który może nie pasować do niektórych pistoletów.

PS. Odnośnie tych naboi z pełną średnicą pocisku kończącą się poniżej krawędzi - nie nawołuję do robienia takim pociskom dłuższego COL niż zaleca producent, ale sam bym po prostu takich pocisków nie kupił.
likker_runner
Posty: 1566
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

PPS. Jeszcze odnośnie tego trzymania pocisku na naprężeniu ścianek. Producenci amunicji są w stanie kontrolować cały proces, utrzymywać odpowiedni stan czystości łusek, może nawet powlekać je jakimiś tajnymi sosami. A i tak w amerykańskich służbach mundurowych zdarzają się przypadki wbicia pocisku głębiej do łuski w przypadku naboju noszonego w komorze, wyrzucanego przy rozładowaniu, i znowu umieszczanego na górze magazynka.

W przypadku elaboracji używamy przypadkowych środków czyszczących, łuska jest elaborowana ileś razy, do tego nikt nie robi testów ile przeładowań wytrzyma nabój bez obluzowania i wbicia pocisku. Dlatego osobiście w przypadku pocisków ołowianych dbam żeby pocisk wystawał minimalnie pełną średnicą (choćby dla maksymalizacji powierzchni kontaktu pocisk - łuska) i jadę Factory Crimpem ustawionym na 3/4 obrotu od miejsca gdzie pierścień zaciskający dotyka łuski naboju który przeszedł przez pierścień formatowania końcowego matrycy FC (Lee podaje zakres 1/2 - 1 obrót jako zalecany). Daje mi to ok. 0.469" średnicy na krawędzi łuski - ustawiam suwmiarkę na tyle i udaje mi się "rozepchnąć" ją nabojem. W przypadku ustawienia na 0.468" "rozepchnięcie" zdecydowanie nie wychodzi, jedna strona zawsze opiera się krawędzią jak bym nie kombinował. Normy ponoć dopuszczają 0.465" więc zabieram tylko 1/5 zakresu, skoro sama łuska gotowego naboju ma zwykle ok. 0.470". Przy samej krawędzi łuski widać lśniący pierścionek w miejscu gdzie pierścień matrycy ścisnął łuskę. Nawet jeżeli w pocisku robi się wgłębienie, to minimalne, poniżej różnicy między polem a bruzdą gwintu pistoletu.

Nie twierdzę że mój sposób jest jedyny właściwy, może nie mam racji, ale dlaczego nie podzielić się swoimi przemyśleniami w temacie.

Tak czy siak wielka szkoda że porządnie zaprojektowane naboje typu .400 Cor-Bon nie mogą się przebić na rynku. To jest paradoks że rewolwery, które są ładowane ręcznie i nie potrzebują właściwie solidnego crimpu go mają, a pistolety gdzie nabój jest ostro traktowany przez automatykę i crimp by się przydał, nie mogą go mieć ze względu na rozpowszechnienie kalibrów z prostą łuską, z pozycjonowaniem na krawędzi łuski, które jeszcze dodatkowo wymuszają niepełne podparcie łuski komorą jeżeli chcemy mieć niezawodność przeładowania porównywalną z rewolwerami.
ODPOWIEDZ