Wgnieciona łuska - jak sobie poradzić
Wgnieciona łuska - jak sobie poradzić
Koledzy
Czy ktoś zna narzędzie, lub sposób, którym można wyprostować (wypchnąć) wgniecioną do wewnątrz łuskę ? Chodzi o zagniecenie w okolicy i poniżej ramion. Szyjka jest w porządku. Uszkodzenie nie jest duże, ale przyjmijmy, że odstrzelenie jako sposób naprawy jest niemożliwe.
Czasem zdarzają się kalibry, w których łuski są bardzo rzadkie i warto pracować nad każdą sztuką aby ją uratować.
Z góry dzięki za podpowiedzi - nawet najbardziej kosmiczne.
Czy ktoś zna narzędzie, lub sposób, którym można wyprostować (wypchnąć) wgniecioną do wewnątrz łuskę ? Chodzi o zagniecenie w okolicy i poniżej ramion. Szyjka jest w porządku. Uszkodzenie nie jest duże, ale przyjmijmy, że odstrzelenie jako sposób naprawy jest niemożliwe.
Czasem zdarzają się kalibry, w których łuski są bardzo rzadkie i warto pracować nad każdą sztuką aby ją uratować.
Z góry dzięki za podpowiedzi - nawet najbardziej kosmiczne.
Michał, jedyne co znalazłem tak na szybko to rada, żeby zobaczyć, czy wgniecenie nie ma ostrego brzegu. Jeśli ma, to łuski nie naprawisz, za duże ryzyko pęknięcia przy strzale. Jak nie, to pisali żeby nasypać trochę (troszeczkę!) szybkiego prochu pistoletowego, zatkać papierem i odstrzelić. Jak jeszcze nie masz tego swojego customa, to może wstrzymaj się lepiej. Jak zaczniesz prostować jakimś dłubakiem, to zdecentrujesz szyjkę i łuskę szlag trafi.
Miłego dnia!
Mam już customa (jutro pierwsze grupy), ale nie ten kaliber miałem na myśli. Łuski do niego są w sprzedaży i nie ma sensu ich naprawiać.
Interesuje mnie technologia jako taka, dla ratowania łusek rzadkich kalibrów: von Hoffe, Lazzeroni i innych, jeszcze trudniejszych do zdobycia.
Na przykład 7,92 x 107...
Interesuje mnie technologia jako taka, dla ratowania łusek rzadkich kalibrów: von Hoffe, Lazzeroni i innych, jeszcze trudniejszych do zdobycia.
Na przykład 7,92 x 107...
MADMAX, a dasz mi raz sobie z tego strzelić? Ostatnie co widziałem, to zdjęcie tej piękności na ścianie koszar amerykańskich żołnierzy a A-Stanie...
Tak dla pewności: rozumiem, ze chodzi o to cudeńko? http://de.wikipedia.org/wiki/7,92_x_107_mm_P35
Tak dla pewności: rozumiem, ze chodzi o to cudeńko? http://de.wikipedia.org/wiki/7,92_x_107_mm_P35
.303 brit .308 win 6,5x55 .45acp 9x19mm .22lr .357
Kolego wozzi
Nie mam Ur-a. Podałem go jedynie jako przykład rzadkiej łuski wartej ratowania. Choć nie ukrywam, że myślałem poważnie o tym, lub podobnym naboju do sportu. Na razie zrobiłem sobie 30-388 LM (.300 LM) z nadzieją na sukces. Jak będzie - czas pokaże. Ale kto wie, czy nie wrócę do pierwotnego pomysłu ? Dzisiaj nie ma przeszkód, aby strzelać z kalibrów znanych i tych, które dopiero się klują w umysłach pozbawionych Stepan`owych ograniczeń...
Nie mam Ur-a. Podałem go jedynie jako przykład rzadkiej łuski wartej ratowania. Choć nie ukrywam, że myślałem poważnie o tym, lub podobnym naboju do sportu. Na razie zrobiłem sobie 30-388 LM (.300 LM) z nadzieją na sukces. Jak będzie - czas pokaże. Ale kto wie, czy nie wrócę do pierwotnego pomysłu ? Dzisiaj nie ma przeszkód, aby strzelać z kalibrów znanych i tych, które dopiero się klują w umysłach pozbawionych Stepan`owych ograniczeń...
Robiłem podobne rzeczy ale akurat nie na łuskach. Stalowy pręt np. z amortyzatora dopasowany do średnicy szyjki spiłowujesz około 10 milimetrów od końca tak aby wyszedł uskok o wysokości skosu szyjki łuski. Montujesz w imadle "nadziewasz " łuskę i oklepujesz młotkiem. Kowalski sposób ale działa. Zaprezentuj tego customa.
Może źle się wyraziłem - chodziło mi o to, że poszukuję innej metody, niż odstrzelenie. Na wszelki wypadek, gdyby trafił się kaliber, którego nie ma z czego odstrzelić.Wojtek pisze:MADMAX a dlaczego "nie ma możliwości odstrzelenia"? Moim zdaniem to tak jak napisał Maz - odstrzelić ładunkiem "specjalnym". Ostatnio robiłem formatowanie ogniowe łusek w ten właśnie sposób i wyszło ekstra.
Super ! O to chodzi - nietypowe sposoby prowadzące do celu.tribal pisze:Robiłem podobne rzeczy ale akurat nie na łuskach. Stalowy pręt np. z amortyzatora dopasowany do średnicy szyjki spiłowujesz około 10 milimetrów od końca tak aby wyszedł uskok o wysokości skosu szyjki łuski. Montujesz w imadle "nadziewasz " łuskę i oklepujesz młotkiem. Kowalski sposób ale działa.
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
Zagniecenia wynikające z przesadnego używania lubrykanta czasami się zdarzają
Decyzja co do przyszłości zagiętej łuski należy do jej właściciela.
O pomyśle z wyklepywaniem czy wygniataniem łuski od środka przyznam się po raz pierwszy przeczytałem tutaj na forum.
Metalurgiem nie jestem, ale wydaje mi się że punktowe mechaniczne ingerowanie w strukturę krystaliczną materiału łuski może powodować jej trwałe uszkodzenie co w przyszłości może się skończyć pęknięciem.
Wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem jest jednak fireforming. Łuska poddawana jest na całej powierzchni działaniu stałego, jednorodnego ciśnienia, a wszelkie odkształcenia bezpowrotnie znikają.
Kilka grainów szybkiego proszku, trochę mąki lub kaszy manny i po kłopocie. Można też przeprowadzić prostowanie takiego zagięcia wsypując przyjętą nawazke właściwego dla danego kalibru proszku i zatykając łuskę pociskiem.
http://www.youtube.com/watch?feature=en ... HsVv-7r_9I
Tak to robią Amerykanie, którzy o elaboracji wiedzą dość dużo.
Decyzja co do przyszłości zagiętej łuski należy do jej właściciela.
O pomyśle z wyklepywaniem czy wygniataniem łuski od środka przyznam się po raz pierwszy przeczytałem tutaj na forum.
Metalurgiem nie jestem, ale wydaje mi się że punktowe mechaniczne ingerowanie w strukturę krystaliczną materiału łuski może powodować jej trwałe uszkodzenie co w przyszłości może się skończyć pęknięciem.
Wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem jest jednak fireforming. Łuska poddawana jest na całej powierzchni działaniu stałego, jednorodnego ciśnienia, a wszelkie odkształcenia bezpowrotnie znikają.
Kilka grainów szybkiego proszku, trochę mąki lub kaszy manny i po kłopocie. Można też przeprowadzić prostowanie takiego zagięcia wsypując przyjętą nawazke właściwego dla danego kalibru proszku i zatykając łuskę pociskiem.
http://www.youtube.com/watch?feature=en ... HsVv-7r_9I
Tak to robią Amerykanie, którzy o elaboracji wiedzą dość dużo.
forester
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
No nie, Michał, nie rób jaj......
Zamieść jakąś fotkę z "Twoim problemem" a "na rozum Macajeva" coś można dobrać. W łuskach mosiężnych z uwagi na "plastyczność materiału" można spokojnie bawić się w metaloplastykę wykorzystując "rozciąganie" materiału łuski. Skoro nie wystąpiło naruszenie granicy p[lastyczności materiału ( brak spękań na powierzchni zginanej i krawędziach) to do odtworzenia kształtu najlepiej jest uzywać narzędzia zwane "rozpierakiem do rur". CZy do tak małych średnic jak łuski urządzenie takie występuje to nie mam zielonego pojęcia, ale co do zasady to użyłbym tylko takiego do rozpierania i poprawiania np. stożka prześciowego takiego rozwiązania
Piszesz o moich "ograniczeniach" bez dogłębnego zrozumienia istoty sprawy, o której piszę czy która jest "moja osobistą troską".
Pozdrawiam
SB
Zamieść jakąś fotkę z "Twoim problemem" a "na rozum Macajeva" coś można dobrać. W łuskach mosiężnych z uwagi na "plastyczność materiału" można spokojnie bawić się w metaloplastykę wykorzystując "rozciąganie" materiału łuski. Skoro nie wystąpiło naruszenie granicy p[lastyczności materiału ( brak spękań na powierzchni zginanej i krawędziach) to do odtworzenia kształtu najlepiej jest uzywać narzędzia zwane "rozpierakiem do rur". CZy do tak małych średnic jak łuski urządzenie takie występuje to nie mam zielonego pojęcia, ale co do zasady to użyłbym tylko takiego do rozpierania i poprawiania np. stożka prześciowego takiego rozwiązania
Piszesz o moich "ograniczeniach" bez dogłębnego zrozumienia istoty sprawy, o której piszę czy która jest "moja osobistą troską".
Pozdrawiam
SB
"Uwielbiam chorał ruski..."
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
Słowem uzupełnienia: warto przestudiować proces wytwarzania łusek metalowych do amunicji ( bardzo łądnie zobrazowany w "LAPUA RELOADING MANUAL " 1st Edition str.13 stopień 10-ty procesu: "TAPERING AND MOUTH SIZING" - formowanie i kształtowanie szyjki). Poruszanie się w obszarze "plastycznym"(tam, gdzie materiał płynie ale nie zmienia trwale ciągłości ośrodka - czyli nie zrywa się) charakterystyki materiałowej materiału łuski pozwala na dokonywanie modyfikacji kształtu. Przekroczenia tego obszaru powoduje trwałe zniszczenia struktury.
"Odklepywanie czy kucie" raczej w takim obszarze nie powinno być stosowanie ponieważ trwale narusza mikrostrukturę.
Mosiądz czy jego pochodne pozwala na rozciąganie w podanym obszarze plastycznosci jak podałem wcześniej i tutaj moim zdaniem dopuszcalne jest tylko rozciąganie czy walcowanie ale nie kucie
Pozdrawiam
SB
"Uwielbiam chorał ruski..."
Ciepło Stefan, ciepło... Ale co dalej ? Łuska nadal wgnieciona...Stepan Bazyluk pisze:Mosiądz czy jego pochodne pozwala na rozciąganie w podanym obszarze plastycznosci jak podałem wcześniej i tutaj moim zdaniem dopuszcalne jest tylko rozciąganie czy walcowanie ale nie kucie
Nie ukrywam, że ja wiem jak to zrobić, a moje pytanie, nieco podchwytliwe, ma związek z Twoją wypowiedzią w wątku "drabinka hensofta".
http://www.elaboracja.pl/forum/viewtopic.php?t=2239
Napisałeś:
Moja teoria jest zupełnie inna: KAŻDY POWINIEN IŚĆ SWOJĄ DROGĄ, najlepiej wyboistą i krętą (bo tylko taka daje satysfakcję z osiągnięć), nie sugerując się doświadczeniami poprzedników. Tylko tutaj zgoda: najpierw podstawy (np. książka Krakusa i YouTube) - ale wyłącznie jako teoria, ewentualnie jako forma instrukcji obsługi, np. narzędzi. Potem własna inicjatywa i pomysłowość.Stepan Bazyluk pisze:Szanuję prawo kazdego do wyboru własnej drogi w tej zabawie pod jednym warunkiem:
TA DROGA MUSI OPIERAĆ SIĘ NA DOŚWIADCZENIACH POPRZEDNIKÓW a wówczas jest mniej wyboista i kręta... i mniej czasu traci się na przepychanki a więcej na "zacieśnianie badań" w kierunku uzyskania SL....
Mój przykład: chcę oprzeć się na Twoim doświadczeniu w materii prostowania łuski, ale Ty nie masz takiego doświadczenia. Co w związku z tym ? Łuska do kosza ?
Chodzi mi o to, że nie można bezkrytycznie patrzeć na to co robią inni. Pewnie robią dobrze, ale może da się to zrobić inaczej ? A może nawet lepiej... Być może uproszczenie jakiegoś procesu wpływa pozytywnie jedynie na czas wykonania operacji, za to odbija się na jakości ? Czy to, że ktoś myje łuski godzinę, oznacza, że ja nie mogę myć dwa razy po dwie godziny, zmieniając po drodze wsad z kulek na satelitki ? Co komu do tego, że moja droga do czystej łuski jest wyboista i kręta ? SL - ilu elaborantów, tyle definicji. Jednemu wystarczy przysłowiowy "bałwanek" na 100 m, inny do ostatnich dni będzie dążył do tego, aby przykryć pięciozłotówką 10 przestrzelin na 1000 metrów. Ktoś coś unifikuje, ktoś tą czynność pomija. I tak dalej, i tak dalej... Czyje doświadczenie wybrać ? Odpowiadam: tylko WŁASNE !
I na koniec:
Nie można szanować "prawa każdego do wyboru własnej drogi" pod warunkiem. Albo się szanuje, albo nie.
Na całe szczęście, każdy z nas wybierając swoją drogę, podejmuje decyzje bez konieczności uzyskania akceptacji z zewnątrz.
- P_iter
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 2626
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
- Lokalizacja: Warszawa
No właśnie. Jak na razie, to "przed kłopotem". Wielu pisze, ale nie wielu potrafi powiedzieć ile i czego. Powiedzmy w 30-06. Ile i jakiego (konkretnie) prochu nasypać? Ile dać tej mąki lub kaszy? Sypać bezpośrednio na ten proch czy dać jakąś separację? W końcu: czy a jeśli tak, czym zamknąć tak spreparowany ładunek?forester2008 pisze: Kilka grainów szybkiego proszku, trochę mąki lub kaszy manny i po kłopocie.
Poproszę o gotowca. Najlepiej do kalibru .458 WM, bo będziemy próbować prostować nagiotki powstałe po przeróbce łusek z 300 WM.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
P_iter
SP0VIP
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
Uśmiejesz się zapewne, po przeczytaniu poniżej:
"Próbowałem poprawić skupienie w Mosinie na amunicji ogólnie dostępnej, poprzez zmianę producentów. Następnie elaborowałem sam w oparciu o komponenty markowe na rynku. Wyniki skupienia były przeciętne.... Dopiero żmudne praktyki na mosiężnych łuskach "CARSKICH" z 1905 roku, trzykrotnie wystrzelonych i 185 granowych DL-ach dały oczekiwany efekt skupienia 50mm/500 metrów..."
Zastanawiałem się, dlaczego taki efekt, dlaczego rachityczny Mosin i skąd taki upór "miłośnika" ???
Wierzyć, niewierzyć....?????? Pewnie trzeba dać wiarę
WŁASNA DROGA
Pozdrawiam
SB
"Uwielbiam chorał ruski..."
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
Piotr,
znajdź "dziadka do orzechów albo prasę mechaniczną śrubową" a nstępnie:
1."zaspłonkuj" uszkodzoną łuskę,
2. zalej łuskę do 1/10 wysokości szyjki ( na początek zabawy) gęstym olejem hydraulicznym,
3.włóż do szyjki pocisk ( moim zdaniem najlepszy to jakiś VM (Eollmantel) czy FJ (Full Jacket)
4.wstaw łuskę do "dziadka do orzechów ze śrubą czy też prasy"
5. Próbuj wciskać pocisk delikatnie pokręcając śrubąi obserwuj.
Pocisk powinien wciskać się do pewnego momentu dość swobodnie aż do uzyskania pewnego poziomu a powietrze zamknięte pod dnem pocisku powinno utworzyć poduszkę powietrzną, kompensującą nacisk na olej. Być moze, punktowe osłabienie wgniecenia podda się i odkształci do poprzedniego kształu.
Mniemam, że jest to zgodne ze starą zasadą: "CZYM SIĘ SKALECZYŁEŚ TYM SIĘ LECZYĆ TRZEBA".
Skoro olej i prasa wcisnęły łuskę do środka to i tym samym powinny od środka wycisnąć.
Pewnie w ten sposób można wykorzystać prasę do elaboracji matrycę do osadzania pocisków, tylko jest jeden szkopuł: trzeba zamknąć kanał spłonkowy w uchwycie łusek
SB
znajdź "dziadka do orzechów albo prasę mechaniczną śrubową" a nstępnie:
1."zaspłonkuj" uszkodzoną łuskę,
2. zalej łuskę do 1/10 wysokości szyjki ( na początek zabawy) gęstym olejem hydraulicznym,
3.włóż do szyjki pocisk ( moim zdaniem najlepszy to jakiś VM (Eollmantel) czy FJ (Full Jacket)
4.wstaw łuskę do "dziadka do orzechów ze śrubą czy też prasy"
5. Próbuj wciskać pocisk delikatnie pokręcając śrubąi obserwuj.
Pocisk powinien wciskać się do pewnego momentu dość swobodnie aż do uzyskania pewnego poziomu a powietrze zamknięte pod dnem pocisku powinno utworzyć poduszkę powietrzną, kompensującą nacisk na olej. Być moze, punktowe osłabienie wgniecenia podda się i odkształci do poprzedniego kształu.
Mniemam, że jest to zgodne ze starą zasadą: "CZYM SIĘ SKALECZYŁEŚ TYM SIĘ LECZYĆ TRZEBA".
Skoro olej i prasa wcisnęły łuskę do środka to i tym samym powinny od środka wycisnąć.
Pewnie w ten sposób można wykorzystać prasę do elaboracji matrycę do osadzania pocisków, tylko jest jeden szkopuł: trzeba zamknąć kanał spłonkowy w uchwycie łusek
SB
"Uwielbiam chorał ruski..."
- forester2008
- Posty: 1371
- Rejestracja: czwartek, 03 lipca 2008, 12:20
P_iter, obejrzyj proszę filmik podlinkowany wcześniej oraz ten:P_iter pisze:No właśnie. Jak na razie, to "przed kłopotem". Wielu pisze, ale nie wielu potrafi powiedzieć ile i czego. Powiedzmy w 30-06. Ile i jakiego (konkretnie) prochu nasypać? Ile dać tej mąki lub kaszy? Sypać bezpośrednio na ten proch czy dać jakąś separację? W końcu: czy a jeśli tak, czym zamknąć tak spreparowany ładunek?forester2008 pisze: Kilka grainów szybkiego proszku, trochę mąki lub kaszy manny i po kłopocie.
Poproszę o gotowca. Najlepiej do kalibru .458 WM, bo będziemy próbować prostować nagiotki powstałe po przeróbce łusek z 300 WM.
http://www.youtube.com/watch?v=jiF6OoPiuvM
będący jego pierwszą częścią.
Facet sypie 7-18gn BlueDot`a,(w okolicach 2`30" filmiku jest tacka z łuskami potraktowanymi różnymi naważkami proszku), na to bez żadnej separacji mąka i zatyka mydłem.
Mąka do połowy ramion łuski no właśnie ..... ramion. Skąd wziąć ramiona w 458 Musisz zmienić kaliber......
forester
P_iter pisze:No właśnie. Jak na razie, to "przed kłopotem". Wielu pisze, ale nie wielu potrafi powiedzieć ile i czego. Powiedzmy w 30-06. Ile i jakiego (konkretnie) prochu nasypać? Ile dać tej mąki lub kaszy? Sypać bezpośrednio na ten proch czy dać jakąś separację? W końcu: czy a jeśli tak, czym zamknąć tak spreparowany ładunek?forester2008 pisze: Kilka grainów szybkiego proszku, trochę mąki lub kaszy manny i po kłopocie.
Poproszę o gotowca. Najlepiej do kalibru .458 WM, bo będziemy próbować prostować nagiotki powstałe po przeróbce łusek z 300 WM.
Potrzebujesz:
1. Proszek TiteGroup Hodgona
2. Najlżejszy pocisk jaki jest dostępny w Twoim kalibrze, byle nie wylatał z łuski
3. Wełnę akrylową - białe włosy z włókna syntetycznego (wypełnienie pluszaków)
Wpisujesz w QL swój kaliber. Wybierasz proch TiteGroup i najlżejszy (i najtańszy) pocisk, byle trzymał się w łusce. Odejmujesz od pierwszej czerwonej naważki 20 % i co Ci pokaże QL traktujesz jako MAX. Sypiesz. Dopełniasz wolne miejsce w łusce wełną akrylową. Ciasno. Warto zważyć ile to jest ciasno, żeby było powtarzalnie (unifikacja). Scalasz. Strzelasz. Jak Ci pójdzie coś nie tak (spłonka wylata, albo co...), zaczynasz myśleć samodzielnie.
Proste.
Nie korzystaj z doświadczenia innych. Kombinuj sam.
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- Posty: 467
- Rejestracja: środa, 28 maja 2008, 17:31
Piotr.PiotrL pisze:......
Poproszę o gotowca. Najlepiej do kalibru .458 WM, bo będziemy próbować prostować nagiotki powstałe po przeróbce łusek z 300 WM.???
Zużyłeś wszystkie 458?
Odpuść łuskę ( ok. 1,5 - 2 cm od szyjki ), poszerz o ok. 0,5 - 1mm powyżej średnicy .458, a następnie przepuść przez matrycę .458 Win Mag.
Jeżeli "nagniotki" nie są wynikiem zmiany grubości łuski na przejściu korpusu w ramiona to zadziała. Jeżeli zmiana grubości to czeka Cię skrawanie.
338 Win Mag formowałem z 300WM bez problemów ( z Normy i Sako), przy formowaniu z 300WM RWS-a i 7 Rem Mag był "dead nut" i trzeba było skrawać.
Pozdrawiam.
MK
- P_iter
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 2626
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
- Lokalizacja: Warszawa
No właśnie są. Chciałem je wyprostować odstrzeliwując jakieś zbędne mi pociski. Niestety, przy osadzeniu pocisku łuska dziwnie się zachowuje. Wygląda tak, jakby była z niejednorodnego stopu. Pocisk potrafi wypchnąć łuskę z jednej strony. Pod pociskiem pojawia się przewężenie... Naboju nie da się wprowadzić do komory nabojowej. Łuska oczywiście była odpuszczana i wielokrotnie formatowana oraz trymowana pod rozmiar.Maciej Krawczak pisze: Piotr.
Odpuść łuskę ( ok. 1,5 - 2 cm od szyjki ), poszerz o ok. 0,5 - 1mm powyżej średnicy .458, a następnie przepuść przez matrycę .458 Win Mag.
Jeżeli "nagniotki" nie są wynikiem zmiany grubości łuski na przejściu korpusu w ramiona to zadziała. Jeżeli zmiana grubości to czeka Cię skrawanie.
Obawiam się tego skrawania. Myślę, że po takiej operacji w trakcie strzału znacznie wzrośnie szansa na odseparowanie górnej części łuski która ma dosyć mocny crimp.
Ja bym się poddał ale Andrzej Lechna uparł się, że doprowadzi projekt do końca i praktycznie łuski nie mają teraz szans. One muszą się poddać.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
P_iter
SP0VIP
- P_iter
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 2626
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
- Lokalizacja: Warszawa
Jeszcze o Amerykanach i sypaniu kaszy i mydła.
Mentalność Amerykanów nieco odbiega od mojej. Ogólnie "tam" jeśli nie pizdnie rozwalając sztucera jest OK. Ja raczej nie przekraczam żółtego w QL-u i sypanie kaszy, mąki tak "na oko" bez chociażby sprawdzenie ile się do tej łuski pcha masy, to igranie z losem. Zatkać mydłem można tylko czy mydło zamknęło łuskę cienkim korkiem czy zapchało całą szyjkę. Nawet idąc powoli w górę z ilością prochu można zakorkować się doszczętnie i wtedy to "poszło w pizdu"... Co można myśleć o facecie który paluchami zdejmuje proch z wagi bo się za dużo nasypało albo stopką broni worcuje po betonie podczas strzelania? Czepiam się? Może. jednak są to detale które źle nastawiają mnie do takich nauczycieli.
Mentalność Amerykanów nieco odbiega od mojej. Ogólnie "tam" jeśli nie pizdnie rozwalając sztucera jest OK. Ja raczej nie przekraczam żółtego w QL-u i sypanie kaszy, mąki tak "na oko" bez chociażby sprawdzenie ile się do tej łuski pcha masy, to igranie z losem. Zatkać mydłem można tylko czy mydło zamknęło łuskę cienkim korkiem czy zapchało całą szyjkę. Nawet idąc powoli w górę z ilością prochu można zakorkować się doszczętnie i wtedy to "poszło w pizdu"... Co można myśleć o facecie który paluchami zdejmuje proch z wagi bo się za dużo nasypało albo stopką broni worcuje po betonie podczas strzelania? Czepiam się? Może. jednak są to detale które źle nastawiają mnie do takich nauczycieli.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
P_iter
SP0VIP
-
- Posty: 533
- Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 08:47
- Lokalizacja: Podlasie Północne
Tym razdem się nie wkurwi.....
ale jestem przekonany, że jako stary fundamentalista trafiłem do Domu Wariatów: pieprzenie ( dodawanie pieprzu) elaboracji kaszą z mydłem
Rzeczywiście trzeba czekać, aż komuś coś porządnie pier/ pi......../nie kaszą po szarych komórkach..........
ale jestem przekonany, że jako stary fundamentalista trafiłem do Domu Wariatów: pieprzenie ( dodawanie pieprzu) elaboracji kaszą z mydłem
Rzeczywiście trzeba czekać, aż komuś coś porządnie pier/ pi......../nie kaszą po szarych komórkach..........
"Uwielbiam chorał ruski..."
-
- Posty: 467
- Rejestracja: środa, 28 maja 2008, 17:31
Coś w temacie: http://www.accurateshooter.com/technica ... ming-dies/
Piter - .... Niestety, przy osadzeniu pocisku łuska dziwnie się zachowuje. Wygląda tak, jakby była z niejednorodnego stopu. Pocisk potrafi wypchnąć łuskę z jednej strony. Pod pociskiem pojawia się przewężenie... Naboju nie da się wprowadzić do komory nabojowej. Łuska oczywiście była odpuszczana i wielokrotnie formatowana oraz trymowana pod rozmiar.
Spróbuj wkręcić płycej matrycę osadzajacą
Spróbuj wkręcić płycej matrycę osadzajacą
Piotr